Czy tureckie kluby staną się niedługo zagrożeniem dla tych grający w najlepszych europejskich ligach? Zliberalizowanie przepisów transferowych na razie przyciąga nad Bosfor znanych piłkarzy, którzy mają poprowadzić do sukcesów głównie najbogatsze kluby ze Stambułu - Galatasaray i Fenerbachce.

Dotychczas przepisy były jasne. W kadrze każdego klubu może być nie więcej niż ośmiu piłkarzy spoza Turcji. Na boisku mogło przebywać jednocześnie maksymalnie pięciu. Teraz obowiązują jednak nowe regulacje. Klub może zakontraktować 14 takich zawodników, a trener może posłać do boju nawet jedenastkę bez żadnego tureckiego zawodnika.

Są możliwości prawne, pieniędzy największym tureckim klubom nie brakuje więc można udać się na zakupy. Kontrakty nad Bosforem podpisali już Portugalczyk Nani (Galatasaray), Niemiec Lukas Podolski (Fenerbachce), czy Samuel Eto'o (Antalyaspor). Do Besiktasu z Hoffenheim przeniósł się na przykład Andreas Beck. Już w poniedziałek kibice Fenerbachce przeżyją kolejną piłkarską ekstazę, bo kontrakt z ich klubem ma podpisać Robin van Persie. To będzie jak na razie najgłośniejszy turecki transfer tego lata, ale z pewnością nie ostatni. Co prawda propozycję gry w Turcji odrzucił na przykład Mario Gomez, ale kuszeni są koleni piłkarze i na pewno niektórzy zdecydują się na transfer. Mówi się na przykład o Gervinho czy Ronaldinho, a lista z pewnością nie jest zamknięta.

Przeciwnicy zmian narzekają, bo obawiają się czy na nowych regulacjach nie straci turecka reprezentacja. Właściciele klubów zacierają jednak ręce. Po pierwsze nie będą musieli przepłacać lokalnych piłkarzy, którzy musieli znajdować się w klubowej kadrze, a po drugie już liczą zyski choćby ze sprzedaży nowych koszulek, które z pewnością chętnie kupią fanatyczni tureccy kibice.

Turcja to jednak trudny i niewdzięczny kierunek. Nie każdy sobie radzi nad Bosforem, gdzie kibice potrafią piłkarza kochać, by po porażce nienawidzić. Zbroją się głównie dwa kluby Galatasaray i Fenerbachce. Tytuł mistrzowski może zdobyć tylko jedna z nich. Za rok więc nie wszystkie gwiazdy będą noszone na rękach.