Osiem spotkań rozegrały już Lech Poznań i Legia Warszawa w fazie grupowej Ligi Europejskiej. Bilans niestety nie zachwyca. 5 zdobytych punktów, trzy strzelone bramki i 10 straconych. Stracony jest też ten sezon w europejskich rozgrywkach.

Osiem spotkań rozegrały już Lech Poznań i Legia Warszawa w fazie grupowej Ligi Europejskiej. Bilans niestety nie zachwyca. 5 zdobytych punktów, trzy strzelone bramki i 10 straconych. Stracony jest też ten sezon w europejskich rozgrywkach.
Zawodnik Legii Warszawa Michał Kucharczyk (w środku) walczy o piłkę z Thomasem Meunierem (po prawej) i Brandonem Mechelem z FC Brugge w meczu grupy D Ligi Europejskiej /Bartłomiej Zborowski /PAP

Pod koniec sierpnia w kraju zapanowała radość. Dwie drużyny w fazie grupowej europejskich rozgrywek to jak na Polskę duża ekstrawagancja. Ostatnio w sezonie 2011/12 w Lidze Europejskiej grały Legia i Wisła Kraków. Co więcej, obie drużyny awansowały do wiosennej, pucharowej części rozgrywek. Wisła w dość spektakularnych okolicznościach, rzutem na taśmę w ostatnim meczu.

Tym razem niestety powtórki nie będzie. Legia i Lech spisują się poniżej oczekiwań. O tym, że nasze czołowe drużyny pogrążyły się w ligowym i europejskim marazmie, wiemy od tygodni. A jak w Lidze Europejskiej spisują się inni słabeusze? Kto może nas wpędzić w kompleksy?

Kandydata znajdujemy już w grupie A. Dwa lata temu Legia biła się ze szwedzkim Molde o Ligę Mistrzów i po ciężkim boju zdołała rywala wyeliminować. Teraz w Lidze Europejskiej Molde idzie jak burza. 10 punktów w czterech spotkaniach, choć rywalami są Fenerbahce Stambuł, Ajax Amsterdam i Celtic Glasgow. Wygląda to naprawdę nieźle. Awans jest już bardzo blisko. W grupie B szwajcarski Sion potrafił przywieźć już punkt z Anfield Road po remisie z Liverpoolem i na razie również przewodzi stawce. Za potęgę trudno uznać też Rapid Wiedeń, a na razie ten klub prowadzi w grupie E z kompletem punktów. Rywale - Villareal, Dynamo Mińsk i Viktoria Pilzno - może nie rzucają na kolana, ale chcielibyśmy chyba być w podobnej sytuacji. Rapidowi sprzyja też szczęście. Wczoraj zwycięstwo zapewnił drużynie kuriozalny gol...

W grupie H niby wszystko zgodnie z planem, ale trudno nie zwrócić uwagi na wczorajszy mecz. Albańska Skenderbau Korcze pokonała u siebie Sporting Lizbona 3:0. Czasami trzeba zaskoczyć wyżej notowanego rywale. Pokazał to Lech Poznań wygrywając na wyjeździe z Fiorentiną. Legia podobnego meczu w tej edycji nie miała. W grupie J atut własnego boiska wykorzystuje Karabach Agdam z Azerbejdżanu, który pokonał 2:1 Anderlecht i zremisował 1:1 z AS Monaco.

My niestety sezon musimy spisać na straty. Żadna z naszych drużyn nie wykorzystuje do końca swojego potencjału. Nie jest postrachem dla rywali na własnym stadionie, a i na wyjeździe (poza wspomnianym przypadkiem Lecha) nie jest wielkim zagrożeniem. W europejskich rozgrywkach trzeba mieć szczęście, grać odważnie i mieć na siebie pomysł. W tej edycji Ligi Europejskiej Legia i Lech nie mogą się takimi atutami poszczycić. Drużyny o podobnym potencjale mogą jednak wygrywać i walczyć o awans, co udowadniają tym razem choćby Molde i Rapid.