Szef Komisji Europejskiej José Manuel Barroso, sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen, przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy - to tylko kilka nazwisk z długiej listy osób, które nie przybyły na pogrzeb polskiego prezydenta. Innym - mimo chmury pyłu wulkanicznego nad Europą - udało się dotrzeć do Krakowa. Zachodni politycy wyraźnie jednak czekali na decyzję prezydenta USA Baracka Obamy. Gdy ta zapadła, posypały się informacje o odwołanych wizytach.

W brukselskich kuluarach mówi się, że gdyby Obama przyleciał, to zarówno szef NATO, jak i inni europejscy przywódcy wsiedliby do samochodów i pociągów i dotarli na pogrzeb Lecha Kaczyńskiego i jego żony Marii. A tak poczuli się zwolnieni z obowiązku, bo mieli dobry pretekst.

Sądzę, że zachodni politycy nie do końca zrozumieli, że pogrzeb  Lecha Kaczyńskiego był nie tylko pogrzebem polskiego prezydenta, który zginął w katastrofie lotniczej, ale że był także manifestacją narodową, oddaniem hołdu ofiarom Katynia. Po raz kolejny Zachód nie wyczuł wrażliwości tej części Europy.

Zaczynam nawet wyczuwać w Brukseli pewne zniecierpliwienie trwającymi - zdaniem niektórych - długo uroczystościami pogrzebowymi. Nieoswojony ze śmiercią Zachód wolałby, żeby wszystko było jak dawniej. Jednocześnie przywódcy Europy sami, nawet nieproszeni przez dziennikarzy, zaczynają się tłumaczyć. Dziś szef Sojuszu zaczął dziś swoją konferencję prasową od żalu, że nie dotarł na pogrzeb. Z powodu zakazu lotów nie mogłem wczoraj uczestniczyć w pogrzebie w Polsce. Bardzo tego żałuję, bo chciałem osobiście złożyć wyrazy szacunku rodzinie Kaczyńskich i Polakom mówił. Rasmussen pochwalił Polaków i pogratulował reakcji na tragedię z 10 kwietnia. Reakcja Polski może być przykładem dla całego świata - powiedział.

Byłem świadkiem detrminacji Barosso, który powtarzał "lecimy do Krakowa". Byłem przekonany, przed północą w sobotę, że lecimy do Polski - mówi Janusz Lewandowski - unijny komisarz ds. budżetu.

Sekretarz Generalny NATO bardzo chciał być w Krakowie. Do chwili, kiedy można było mieć cień nadziei, decyzja o odwołaniu lotu była odkładana - zapewniał rzecznik Sojuszu Północnoatlantyckiego Robert Pszczel.

W nieobecności Jose Manuela Barroso nie wolno doszukiwać się złej woli- mówił polski ambasador przy UE Jan Tombiński. Barroso sam był tym bardzo poruszony - dodał.