Marcin Korolec, który od piątku obejmie resort środowiska, do tej pory odpowiadał w Ministerstwie Gospodarki za energię, kluczową dla Polski dziedzinę. W Brukseli uchodzi za zaufanego człowieka Donalda Tuska.

Teraz, jeżeli dział energii pozostanie nadal w Ministerstwie Gospodarki to istnieje niebezpieczeństwo duplikacji działań. Piotr Kaczyński, z brukselskiego Centrum Polityki Europejskiej podkreśla, że gdy energią będą zajmować się: zarówno minister środowiska zaufany premiera jak i szef resortu gospodarki, czyli Waldemar Pawlak z PSL, to mogą dochodzić do różnych wniosków. I konflikt gotowy.

Zdaniem rozmówcy korespondentki RMF FM lepiej byłoby, gdyby dział energii został przeniesiony - wraz z Korolcem - do Ministerstwa Środowiska. Na razie nie ma pełnej jasności co do podziału kompetencji w sprawie energii. Rzecznik rządu Paweł Graś pytany przez dziennikarkę RMF FM o taki ewentualny podział odsyła do jutrzejszego expose premiera.

Urzędnicy Komisji Europejskiej odpowiedzialni za sprawy klimatu, nie są zbyt zadowoleni z jego wyboru na ministra środowiska. Wyraźnie obawiają się, że będzie występować bardzie w interesie "przemysłu" nie przejmując się środowiskiem.

Korolec z pewnością nie zgodzi się na dalszą redukcję CO2, ponad ustalone 20 proc w 2020 roku.

Nowy minister środowiska będzie musiał popracować nad swoim wizerunkiem, bo jest nie tylko kompletnie nierozpoznawalny, ale i trudny w kontaktach z dziennikarzami. Odpowiada półsłówkami, ma kamienną twarz, z której trudno cokolwiek wyczytać.

Korolec cieszy się zaufaniem Tuska. To m.in. jemu dziękował publicznie na szczycie w Brukseli po osiągnięciu korzystnego dla Polski kompromisu w sprawie pakietu klimatycznego.