Komisja zadała kłam oskarżeniom Wielkiej Brytanii, Holandii, Austrii i Niemiec, że Polacy żerują na systemach socjalnych tych krajów. Komisja obroniła w ten sposób prawa Polaków do pracy za granicą i dała niepodważalne argumenty za nienaruszalnością zasady swobody przemieszczania się.

Bruksela przedstawiła statystyki, które świadczą o tym, że Polacy pracujący w Wielkiej Brytanii czy Holandii nie stanowią obciążenia dla tamtejszych systemów socjalnych. Wnioski raportu są kompromitujące dla autorów listu: czterech ministrów spraw wewnętrznych (Wielkiej Brytanii, Austrii, Niemiec i Holandii), którzy żądali sankcji i ograniczenia prawa do pracy dla Polaków.

Sukces Bruksela może przypisać tylko sobie, bo unijna komisarz odpowiedzialna za ten dokument nie otrzymała, mimo swojej prośby, wsparcia ze strony Polski. Polski minister spraw wewnętrznych milczał i nigdy oficjalnie nie skrytykował listu.

O milczeniu rządu tej sprawie pisałam TUTAJ.

Korzystny dla Polaków dokument Komisji Europejskiej ma być gotowy w grudniu, ale cztery kraje chciałyby, aby do oficjalnej prezentacji w ogóle nie doszło. Jak ustaliłam, ze wstępnego dokumentu wynika, że tylko 1,5 do 2 procent zasiłków otrzymują obywatele z krajów Unii. Chodzi zwłaszcza o Polaków, którzy są najliczniejszą grupą unijnych pracowników w Wielkiej Brytanii czy Holandii.

Najwięcej zasiłków, bo około 24 proc. pobierają obywatele z krajów spoza Unii, głównie z dawnych kolonii (np. Indie czy Pakistan). Co więcej, z unijnego raportu wynika, że Polacy przebywający w krajach UE więcej wpłacają tytułem różnych składek i podatków, niż otrzymują. W dodatku urzędnicy Komisji przyznają nieoficjalnie, że kraje, które skarżyły się na turystykę zasiłkową nie potrafiły przedstawić dowodów i wiarygodnych danych. Informacje nadesłane przez Niemcy były wręcz śmieszne - powiedział mi jeden z urzędników.