Bitwa o Anglię w Parlamencie Europejskim wywołała zamieszanie. Na szczęście tylko na… planszy do gry. Polscy eurodeputowani wspólnie z kolegami brytyjskimi i czeskimi otworzyli wystawę poświeconą tej zwycięskiej bitwie z 1940 r.

To fantastyczny paradoks, że dzisiaj Polacy, Czesi i Brytyjczycy są w jednej grupie politycznej ECR, która walczy tym razem pokojowo, na forum Parlamentu Europejskiego - mówił pomysłodawca tej wystawy Paweł Kowal z PiS. Z kolei historyk Wojciech Roszkowski był zadowolony, że wystawa pokazuje zwycięską bitwę, bo czasami jako Polacy mamy to do siebie, że przypominamy porażki, a tutaj pokazujemy wojowanie w słusznej sprawie i nasz wkład w zwycięstwo.

Na wystawę składa się wiele zdjęć z okresu bitwy o Anglię, ale uwagę wszystkich przybyłych na otwarcie wystawy - skupił olbrzymi stół z grą planszową (wersja maxi) wzorowaną na słynnym stole sztabowym po którym kobiety z RAF-u przesuwały symbole jednostek lotniczych, by brytyjscy dowódcy mieli pełny obraz toczącej się bitwy (zdjęcie owego historycznego stołu można zobaczyć na wystawie). Gra polega na tym, ze samoloty RAF-u musza obronić Londyn przed bombowcem - wyjaśniał autor gry, Tomasz Ginter z Instytutu Pamięci Narodowej. Mimo że gra przeznaczona jest (jak wyczytałam na pudełku gry planszowej "303") dla dzieci od lat 10 okazała się dosyć trudna dla naszych eurodeputowanych…

Jak pani zauważyła było sporo zamieszania na tej planszy - przyznał się przewodniczący PE, Jerzy Buzek, któremu wyraźnie gra nie szła. Nie udało mu się zestrzelić ani jednego messerschmitta. W europarlamencie zamieszania też jest sporo, ale na szczęście bitwy są już bezkrwawe.