Zły, dobry i jeszcze lepszy policjant – tak w skrócie można opisać to, jak Komisja Europejska komunikuje się w sprawie nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym. Aż dwóch unijnych komisarzy odpowiedziało na pytanie, czy nowelizacja ustawy o SN wystarczy do wycofania skargi z TSUE. Odpowiedź obu komisarzy była dobrze przygotowana i wyreżyserowana. A przede wszystkim uzgodniona.

Komisarze odczytywali swoje kwestie z kartek. Był to klasyczny podział ról na dobrego i złego policjanta, z tym że ten pierwszy nie był aż tak dobry. Tym "niby" dobrym policjantem była polska komisarz ds. rynku wewnętrznego, Elżbieta Bieńkowska.

Trzeba podkreślić, że wycofanie się rządu z części działań - bardzo chce to podkreślić - z części działań jest czymś bardzo pozytywnym - mówiła. Bieńkowska pochwaliła więc Polskę, ale i dołożyła łyżki dziegciu do beczki miodu. To podkreślanie, że to tylko cześć odpowiedzi na problemy podnoszone przez Brukselę mogło być sugestią, że KE oczekuje dalszych ustępstw rządu. W każdym razie było sygnałem, że dotychczasowe starania są niewystarczające. Oczywiście Bieńkowska jest "niby" dobrym policjantem, bo przecież jest zaangażowana politycznie po stronie opozycji (wystąpiła np. w spocie Koalicji Obywatelskiej na Śląsku).

Fiński komisarz Jyrki Katainen zagrał na konferencji rolę złego policjanta. Mówił, że jest zaniepokojony sytuacją w Polsce, bo rozmawia z inwestorami. Mówił o ekonomicznych konsekwencjach problemów z praworządnością dla miejsc pracy i inwestorów, którzy potrzebują pewności prawnej. Jego zdaniem praworządność, to nie tylko kwestia sądownictwa.

Niecałą godzinę po tej konferencji prasowej otrzymałam SMS-a od rzeczniczki Jean Claudea Junckera, Miny Andreewej. "Komisja Europejska jest usatysfakcjonowana wprowadzanymi zmianami w ustawie o Sądzie Najwyższym - idą one dokładnie w kierunku, o jaki wnioskowaliśmy. Zmiany muszą być jeszcze potwierdzone, gdy zakończony zostanie proces legislacyjny". A więc tym razem jeszcze "lepszy" policjant, który z pewnością przekazuje linie od samego Junckera. W tym przekazie nie ma już żadnych "ale", żadnego podkreślania "częściowego" wycofania. Jest jasne stwierdzenie, że to co zrobiły polskie władze, to dokładnie to, o co chodziło. W KE wyraźnie ścierają się różne frakcje. W pewnym momencie Bruksela powinna jednak jednym głosem dać Polsce odpowiedź.

(nm)