Ratownicy ręcznie odgruzowują konstrukcję kamienicy, w której minionej nocy wybuchł pożar. „Cały czas idziemy po żywych, nie tracimy nadziei” - oświadczył rzecznik prasowy Komendanta Głównego PSP st. bryg. Karol Kierzkowski. W budynku, w którym w trakcie pożaru doszło do dwóch eksplozji, zawaliły się trzy kondygnacje. Z dwoma strażakami nie ma kontaktu.

*** WAŻNA AKTUALIZACJA: Dwóch strażaków zginęło w czasie akcji gaśniczej. Zobacz więcej  

W Poznaniu w nocy z soboty na niedzielę doszło do pożaru i wybuchu w kamienicy przy ul. Kraszewskiego. W trakcie akcji poszkodowanych zostało 11 strażaków, a dwóch wciąż jest poszukiwanych. Poszkodowane zostały także trzy postronne osoby.

WSZYSTKIE NAJNOWSZE INFORMACJE Z AKCJI W POZNANIU ZNAJDZIECIE <<< TUTAJ >>> 

Na miejscu pożaru pracuje ok. 100 strażaków, w tym grupy specjalistyczne z Poznania i Łodzi. Mają do dyspozycji odpowiedni sprzęt i psy ratownicze.

Rzecznik prasowy Komendanta Głównego PSP st. bryg. Karol Kierzkowski poinformował, że ratownicy ręcznie odgruzowują konstrukcję budynku.

Dalsza część artykułu pod materiałem video:

Będziemy przechodzili do piwnicy, bo widzimy, że tam są przestrzenie, tam jest miejsce gdzie nasi strażacy prawdopodobnie się znajdują - ocenił. 

Kierzkowski, pytany, czy jest kontakt z uwięzionymi strażakami, odpowiedział, że był jeszcze na początku akcji.

Teraz już tego kontaktu nie mamy. Mamy wytypowane miejsce, gdzie najprawdopodobniej się znajdują i do tego musimy odgruzować ręcznie belki drewniane, które pospadały, bo zawaleniu uległy poszczególne kondygnacje, które były z elementów drewnianych. Siła eksplozji, a także pożar spowodowały, że zawaliły się wszystkie trzy kondygnacje. Na poziom zero spadły te wszystkie belki i klatka schodowa. To nam utrudnia dotarcie" - relacjonował. 

Podkreślił jednocześnie, że ratownicy idą po żywych strażaków

Nie tracimy tej nadziei, choć wiemy, że czas nie jest naszym sprzymierzeńcem. Wierzymy, że kolegów stamtąd wydobędziemy - zaznaczył. 

Pytany, ile czasu może zająć dotarcie do uwięzionych strażaków, Kierzkowski odparł, że mogą to być długie godzimy. Nawet kilkanaście godzin - przyznał. 

Z powodu zdarzenia ewakuowano zarówno mieszkańców kamienicy, gdzie doszło do pożaru oraz sąsiednich budynków. Miasto zapewniło im transport i zakwaterowanie w hotelu przy ul. Łozowej.