W Sądzie Okręgowym w Krakowie ruszył proces w głośnej sprawie pożaru Archiwum Miejskiego, do którego doszło w lutym 2021 roku. Z dymem poszły kilometry dokumentów przechowywanych w nowoczesnym budynku przy ul. Na Załęczu. Pierwszy z oskarżonych to Andrzej H. - rzeczoznawca do spraw ochrony przeciwpożarowej.

 Prokuratura zarzuciła Andrzejowi H. m.in. poświadczenie nieprawdy w dokumentach. To na razie jedyny wątek śledztwa zakończony aktem oskarżenia.

Oskarżony złożył przed sądem wyjaśnienia. Nie przyznał się do winy.

Mojemu klientowi zarzuca się, że poświadczył dokumentację jako zgodną z przepisami techniczno-budowlanymi, mimo że nie został wykonany scenariusz pożarowy. Mój klient utrzymuje, że takiego obowiązku w 2017 roku ogóle nie było. Przepisy nie wymagały wówczas sporządzenia scenariusza pożarowego  - mówił adwokat oskarżonego Marcin Ostrowski.

Andrzej H. przyznał, że w przygotowanym przez niego dokumencie pojawił się błąd.

Napisałem, że obciążenie ogniowe wynosi do 4 tys. megadżuli na metr kwadratowy zamiast, że wynosi powyżej 4 tys. megadżuli - powiedział. Jego zdaniem jednak była to jedynie omyłka pisarska, która nie miała wpływu na dalsze prace.

Dalsza część artykułu pod materiałem video:

Oskarżony zwrócił uwagę, że na etapie prowadzenia robót budowlanych wykonawca zastosował urządzenie gaśnicze innego producenta niż to uzgadniane przez niego. To bardzo istotna zmiana. Do mnie nikt się nie zwracał o nowe uzgodnienie - powiedział oskarżony.

Podczas kolejnej rozprawy, 17 września, mają zostać przesłuchani biegli.

Do pożaru nowego archiwum Urzędu Miasta Krakowa doszło 6 lutego 2021 roku. Akcja gaśnicza trwała kilka dni, z żywiołem walczyło w sumie prawie 700 strażaków. Ogień zniszczył dwie hale, w których miasto przechowywało blisko 20 km bieżących akt. Trzecia z nowoczesnych hal archiwum ocalała - nie była jeszcze oddana do użytku.

Najbardziej prawdopodobną przyczyną pożaru w archiwum mógł być źle dobrany system gaśniczy, nieprawidłowo zamontowane regały z dokumentami i zbyt duże zagęszczenie archiwaliów.

Ogień został wzniecony, kiedy uruchomiono aerozolowy system przeciwpożarowy. Zaczął on wyrzucać gorące gazy gaśnicze o bardzo wysokiej temperaturze. I to one po zetknięciu z papierem zapoczątkowały palenia się akt. Wstępnie ustalenia RMF FM w tej sprawie potwierdzili biegli w swojej opinii.

Po pożarze zarzuty usłyszało kilka osób, m.in. rzeczoznawca ds. ochrony przeciwpożarowej, kierownik robót elektrycznych, kierownik budowy i inspektor nadzoru inwestorskiego, ale także strażak i pracownicy Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego.

Opracowanie: