Polskie śledztwo prokuratorskie nie będzie brało pod uwagę rosyjskiego raportu MAK. Jak ustalił reporter RMF FM polscy prokuratorzy wojskowi załączą do materiału dowodowego raport polskiej komisji badającej okoliczności katastrofy w Smoleńsku.

Zobacz również:

Podczas konferencji prasowej Rosjanie opublikowali pełny, dźwiękowy zapis rozmów w kabinie pilotów tupolewa. Ta publikacja na pewno nie pomaga polskim prokuratorom, którzy liczyli na to, że dźwiękowy zapis rozmów w kokpicie nie ujrzy nigdy światła dziennego.

Nad tymi nagraniami pracują także dwa polskie instytuty, między innymi krakowski Instytut Ekspertyz Sądowych o którym wiemy, że odczytał z zapisów o wiele więcej niż rosyjski MAK. Ponadto już widać istotne różnice. Np. Rosjanie ostatecznie stwierdzili, że w kokpicie był szef protokołu dyplomatycznego Mariusz Kazana, a niedawno polski instytut nie mógł tego potwierdzić, bo nie posiadał odpowiedniego materiału porównawczego.

Generalnie jednak raport MAKu nie znajdzie się na liście dowodów prokuratury. Raport MAK-owski wejdzie w skład materiałów zgromadzonych przez polską komisję, ale polska prokuratura, tak jak i polska komisja nie są związane ustaleniami MAK-u - mówi rzecznik Andrzeja Seremeta Mateusz Martyniuk.

Publikacja zapisów dźwiękowych rozmów w kabinie jest ryzykowna również z innego punktu widzenia. Na pewno wiele osób nagrywało te rozmowy z telewizora i będzie je w sposób domowy analizować- co spowoduje pojawienie się kolejnych spiskowych teorii na temat tego, co działo się w kokpicie Tu-154.