Krótkie, a najlepiej jednosylabowe nazwisko daję większą szansę na wygraną w wyborach prezydenckich w USA. Tak twierdzą naukowcy z Uniwersytetu Harvarda.

Uczeni przeanalizowali nazwiska prezydentów oraz kandydatów do Białego Domu z ostatnich kilkudziesięciu lat. Według nich, idealne nazwisko przyszłego prezydenta powinno być jak najkrótsze, ponieważ takie bardziej zapada w pamięć i lepiej prezentuje się na plakatach wyborczych.

Co więcej, naukowcy twierdzą, że dobrze byłoby również, gdyby nazwisko kandydata pasowało do bohatera filmu akcji. Ma to zagwarantować, że wyborcy skojarzą je z siłą i odwagą. O tym, że to twierdzenie ma sens świadczą statystyki - od II wojny światowej jedynie dwóm kandydatom udało się pokonać rywali z krótszymi nazwiskami.

Jednak nazwisko to nie wszystko. W wyborach prezydenckich w 2000 roku, George W. Bush zmierzył się z Alem Gorem. Zgodnie z teorią naukowców, Demokrata miał nad Bushem przewagę, gdyż również jego imię było jednosylabowe. To jednak na niewiele się zdało - po perturbacjach z liczeniem głosów - w Białym Domu zasiadł George Bush. Może prościej było policzyć... sylaby?