Silne wiatry, obfite opady deszczu utrudniają życie mieszkańców południowych i wschodnich rejónow polski. Niebezpiecznie wzbierają wody w rzekach Małopolski.

Sytuacja powodziowa na Podkarpaciu pogarsza się z godziny na godzinę. Na Podkarpaciu alarm powodziowy obowiązuje na terenie 12 powiatów, w trzech z nich ogłoszono pogotowie. Cały czas podnosi się poziom wody w Wisłoku, Wisłoce, Sanie i ich dopływach. Poziom Wisły na razie jest stabilny. Zalanych jest kilka tysięcy hektarów pól rolnych, podtopionych kilkadziesiąt gospodarstw. Najgorsza sytuacja jest w powiecie jarosławskim. Tam podtopionych jest 85 gospodarstw. Ogłoszono pogotowie przeciwpowodziowe w powiatach: mieleckim, dębickim i przemyskim. W tych rejonach cały czas podnosi się poziom wody w Wisłoce i Sanie. Stany alarmowe zostały przekroczone na Olszyniance, Białej Zdyni i Ropie. W gminie Gromnik woda zalała sześć gospodarstw.

Ciężka sytuacja jest również w powiecie jasielskim przez który przepływają trzy rzeki. Tam na Wisłoce woda przekroczyła stan alarmowy o 130 centymetrów. W niektórych miejscach woda może przelać się przez wały. Co godzinę przybywa jej średnio 15 centymetrów. Wcześniej alarm ogłoszono w siedmiu podkarpackich powiatach, między innymi: w łańcuckim, rzeszowskim i krośnieńskim. W Rokietnicy podtopiony jest ośrodek zdrowia i oczyszczalnia ścieków. Strażacy dostarczają worki z piaskiem i ewakuują zwierzęta. Do opuszczenia domów przygotowują się także mieszkańcy Bykowca pod Sanokiem. W samym Sanoku woda wdarła się na płytę lotniska sanitarnego oraz do skansenu. Nieprzejezdnych jest kilka odcinków lokalnych i powiatowych dróg. Do Bystrowic, Cząstkowic i Tymiowic nie można dojechać.

Pogotowie przeciwpowodziowe obowiązuje natomiast na Żywiecczyźnie, choć sytuacja powoli się poprawia. Poziom wody w Sole nadal przekracza co prawda stan ostrzegawczy, ale woda zaczęła opadać. Rzeka podtopiła w nocy kilka domów. Na szczęście strażacy w porę zdążyli wypompować wodę z piwnic. Ponieważ w górach sypie śnieg - sztab kryzysowy nie odwołał swoich dyżurów.

Nie ma zagrożenia powodziowego w Lubelskiem. Jednak dużo pracy mają tam energetycy. Silny wiatr, wiejący z prędkością ponad 70 kilometrów uszkodził linie energetyczne. 12 tysięcy domów nie ma prądu. Do wieczora większość szkód powinna być naprawiona. Najgorzej jest w okolicach Białej Podlaskiej, Kraśnika i Włodawy.

Do tej pory trwa usuwanie szkód jakie w nocy wyrządziły wichury. Na Podlasiu wiatr uszkodził około tysiąca stacji transformatorowych, powalił kilkadziesiąt drzew. najgorzej jest w rejonie Bielska Podlaskiego, Sokółki i Łomży. Do wieczora potrwa naprawianie linii energetycznych na Lubelszczyźnie. Tam na dodatek zaatakowała zima. Od kilku godzin pada śnieg i nic nie wskazuje na to, by miał przestać. Dodatkowo sytuację na drogach utrudnia silny wiatr. Jest ślisko, a Lublin jest zakorkowany. Śnieg po raz kolejny zaskoczył służby drogowe.

Wiadomości RMF FM 8:45

Ostatnie zmiany 9:45, 10:45, 12:45