Jeden z największych hitów kinowych tego sezonu w USA -„Znaki” Shyamalana - wchodzi na ekrany polskich kin. Obraz twórcy słynnego „Szóstego zmysłu” zarobił już w Stanach Zjednoczonych ponad 200 mln dolarów.

Film zaledwie trzydziestokilkuletniego M. Night Shyamalana z Melem Gibsonem w roli głównej, budzi jednak mieszane uczucia. Tych, którzy mieli nadzieję zobaczyć wspaniałą kreację Mela Gibsona, grającego w filmie pastora, mogą się rozczarować - Gibson jest do bólu patetyczny. Bruce Willis bije go na głowę w „Szóstym Zmyśle”, doskonale odczytując intencje reżysera Shyamalana.

Słabym punktem filmu jest też zakończenie, chyba nie do końca przemyślane. Jakby reżyser nie wiedział, co zrobić ze sznurkami, za które pociąga.

Dobrze przedstawiono natomiast inwazję kosmitów na Ziemię. Nie ma niepotrzebnych, natrętnych i często kiczowatych efektów specjalnych. Dobra jest także muzyka, podkreślająca nastrój grozy. Shyamalan z resztą doskonale buduje klimat zagrożenia. Jest taka scena w piwnicy, gdy nic nie widać, słychać tylko dźwięki i... ciarki przechodzą po plecach.

Jednak film jako całość może niektórych rozczarować. Część widzów po jego obejrzeniu prawdopodobnie zada sobie pytanie: O co tu tak naprawdę chodzi?

Wrocławską premierę poprzedziła krótka prelekcja grupy ufologów - ludzi, którzy zajmują się badaniem tytułowych znaków. Fachowcy z tej branży podkreślają, że tajemnicze kręgi w zbożu pojawiają się również w Polsce. Tylko w tym roku głośno było o kilku takich miejscach. Wrocławski ufolog - Janusz Zagórski - ma niemal pewność, że większość kręgów była dziełem człowieka. Ktoś postanowił urozmaicić sobie nudne wakacje. Jedynym miejscem, w którym pojawiły się naprawdę niezwykłe rzeczy jest Wylatowo niedaleko Gniezna w Wielkopolsce:

Trzeba też dodać, że jutro we Wrocławiu odbędzie się pierwsza Ogólnopolska Konferencja poświęcona właśnie fenomenowi kręgów zbożowych. Zawzięci wyznawcy kosmicznego pochodzenia kręgów będą przekonywać liczną grupę sceptyków do swoich racji.

22:50