Były doradca prezydenta USA Jimmy’ego Cartera chce powstrzymać ewentualną inwazję Rosji w krajach bałtyckich przez umieszczenie w nich amerykańskich lub europejskich wojsk.


W środę, 21 stycznia Brzeziński wypowiadał się przed Komisją Sił Zbrojnych USA. Politolog mówił o najgorszym scenariuszu dla krajów bałtyckich w którym Władimir Putin ‘’zajmie Rygę i Tallin, co zabierze mu dosłownie jeden dzień".

"Będziemy mówić, że to straszne, szokujące, oburzające (...) Ale oczywiście nie możemy nic zrobić", bez ryzyka wywołania potencjalnej wojny nuklearnej. Z tego powodu - zwrócił uwagę Brzeziński - konieczny jest czynnik "odstraszający", który uświadomiłby rosyjskim władzom, "że nastąpi reakcja ze strony NATO".

"Rekomenduję przemieszczenie pewnych sił" w tych krajach, w sposób "nieprowokacyjny"."Kilku amerykańskich żołnierzy w Estonii nie będzie stanowić dla Rosji groźby inwazji" - stwierdził politolog, podkreślając, że dzięki temu Putin "będzie wiedział, że jeśli najedzie Estonię, spotka na swojej drodze amerykańskie siły, a jeszcze lepiej kilku Niemców, Francuzów i oczywiście Brytyjczyków".

Były doradca amerykańskiego prezydenta wyraził również opinię, że kraje zachodnie powinny dostarczyć Ukrainie broń o charakterze "obronnym", aby uczynić ewentualną interwencję w tym kraju dla Rosji bardziej kosztowną. Byłby to jednocześnie znak, że Zachód nie ma planów włączenia Ukrainy do NATO.

(bks)