Amerykański myśliwiec F-16 zestrzelił nad Syrią drona. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że zniszczona maszyna należała do Turcji, czyli największych natowskich sojuszników USA w regionie. Co więcej - amerykańscy urzędnicy zaznaczają, że do zestrzelenia nie doszło omyłkowo.

W czwartek siły USA zestrzeliły w pełni uzbrojonego drona tureckiego nad północną Syrią, po tym jak sprzymierzone z Amerykanami wojska kurdyjskie poinformowały, że w atakach zaordynowanych przez Ankarę zginęło osiem osób. 

Turcja uderzyła na Kurdów w odwecie za zamach bombowy w Ankarze. 1 października w eksplozji w jednym z budynków rządowych zginęły dwie osoby. Władze Turcji potępiły atak, jako pierwszy od lat terrorystyczny zamach w stolicy kraju.

Informację o zestrzeleniu drona przekazało Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka. Tureckie ministerstwo obrony twierdzi jednak, że maszyna nie należała do Ankary. W komunikacie nie podano jednak, czyją była własnością.

Agencja Reutera podaje, że przedstawiciele USA kilka razy ostrzegali telefonicznie Turcję, że dron operuje w pobliżu amerykańskich wojsk lądowych i zostanie potraktowany jako zagrożenie.

Co się dzieje w Syrii?

Wsparcie USA dla sił kurdyjskich w północnej Syrii od dawna powoduje napięcia z między NATO i Turcją, która postrzega je jako skrzydło zdelegalizowanej Partii Pracujących Kurdystanu (PKK) - grupy, która przyznała się do niedzielnego ataku w Ankarze.

W środę Turcy podali, że napastnicy, którzy zorganizowali zamach przybyli właśnie z Syrii. Kurdowie z Syryjskich Sił Demokratycznych zaprzeczyli tym informacjom.

W czwartek minister obrony Turcji oficjalnie przyznał, że Ankara poważnie bierze pod uwagę operację wojskową w Syrii.

Naszym jedynym celem jest wyeliminowanie organizacji terrorystycznych, stanowiących zagrożenie dla Turcji - mówił urzędnik państwowy.

5 października siły zbrojne Turcji dokonały kilku uderzeń w północnowschodniej Syrii, przy użyciu 15 dronów.

Turcy ostrzegli także "państwa trzecie", by trzymały się z daleka od terenów kontrolowanych przez siły kurdyjskie. 

"Wzywamy wszystkie strony, w szczególności naszych przyjaciół i sojusznicze kraje, aby trzymały się z daleka od tych terrorystów. To tylko przypomnienie. To do nich należy podjęcie niezbędnych środków ostrożności" - przekazał turecki urzędnik, cytowany przez Reutersa.