​Rakieta wystrzelona przez jemeńskich rebeliantów Huti trafiła w poniedziałek w amerykański statek towarowy, płynący w pobliżu wybrzeżu Jemenu w Zatoce Adeńskiej - podała brytyjska Organizacja Handlu Morskiego (UKMTO). Brytyjska firma Ambrey, zajmująca się bezpieczeństwem morskim, przekazała, że wystrzelone zostały trzy pociski, jednak dwa z nich nie dotarły do celu.

Zaatakowaną w poniedziałek jednostką jest Eagle Gibraltar, masowiec pływający pod banderą Wysp Marshalla. Należy do notowanej na nowojorskiej giełdzie amerykańskiej firmy Eagle Bulk, mającej siedzibę w Stamford w stanie Connecticut. Nie ma żadnych związków z Izraelem - przekazała agencja AP.

W trakcie ataku statek znajdował się około 180 km na południowy wschód od Adenu. Kapitan poinformował, że rakieta uderzyła w lewą burtę. Statek jest żeglowny i nadal zmierza do celu.

Pentagon potwierdza te informacje

Rakieta balistyczna, wystrzelona przez jemeńskich rebeliantów Huti, trafiła w poniedziałek amerykański kontenerowiec M/V Gibraltar Eagle w Zatoce Adeńskiej, ale nie spowodowała znaczących szkód ani obrażeń wśród załogi - podało w poniedziałek Centralne Dowództwo Stanów Zjednoczonych (CENTCOM).

Jak poinformował w komunikacie na platformie X CENTCOM, w poniedziałek Huti wystrzelili w ciągu dwóch godzin co najmniej dwie przeciwokrętowe rakiety balistyczne. Jedna w wyniku awarii spadła na terytorium Jemenu, druga uderzyła w płynący pod banderą Wysp Marshalla i należący do amerykańskiego armatora kontenerowiec M/V Gibraltar Eagle, który przepływał przez wody Zatoki Adeńskiej w kierunku Morza Czerwonego.

"Statek doniósł o braku obrażeń lub znaczących szkód i kontynuuje swoją podróż" - napisało w komunikacie Dowództwo.

Był to 29. atak Hutich na statki w regionie i drugi od przeprowadzonych przez USA i Wielką Brytanię uderzeń na ich obiekty w Jemenie. Był to też drugi raz, kiedy rakieta rebeliantów trafiła w statek od czasu utworzenia przez USA i koalicjantów misji Prosperity Guardian, chroniącej żeglugę przez Morze Czerwone. 30 grudnia trafiony został duński kontenerowiec Maersk Gibraltar, na którym również nie stwierdzono poważniejszych szkód i był w stanie płynąć dalej.

Sunak: Atak miał być jednorazowy, ale nie zawahamy się działać dalej

Wspólne ataki USA i Wielkiej Brytanii na cele rebeliantów Huti w Jemenie były w założeniu "ograniczoną, pojedynczą akcją" - wyjaśnił w poniedziałek brytyjski premier Rishi Sunak, składając w Izbie Gmin sprawozdanie na temat zeszłotygodniowej operacji.

Sunak odmówił wdawania się w spekulacje, czy Wielka Brytania podejmie dalsze działania w odpowiedzi na doniesienia o kolejnych atakach rebeliantów na statki na Morzu Czerwonym w poniedziałek, powiedział jednak, że "nie zawaha się chronić naszego bezpieczeństwa, naszych ludzi i naszych interesów tam, gdzie będzie to konieczne".

W miniony czwartek wojska brytyjskie i amerykańskie przeprowadziły uderzenia na pozycje Huti, co byłą reakcją na ataki przeprowadzane przez rebeliantów na statki handlowe, przepływające przez Morze Czerwone i Zatokę Adeńską. W następnych dniach siły USA ponowiły uderzenia, ale już bez udziału wojsk brytyjskich.

Sunak powiedział posłom, że według "wstępnej oceny" rządu wszystkie 13 planowanych celów zostało zniszczonych, a jak do tej pory nie ma informacji o ofiarach wśród ludności cywilnej. Podkreślił, że "proporcjonalna" akcja została podjęta "w samoobronie" i była "ograniczona, a nie eskalacyjna".

Jego wystąpienie miało miejsce krótko po informacji, że rebelianci przeprowadzili kolejny atak, trafiając pociskiem w należący do amerykańskiego armatora kontenerowiec. Zapytany, czy w razie potrzeby podejmie dalsze działania wojskowe, Sunak odparł: "Nie będę spekulował na temat przyszłych działań. To miała być ograniczona, pojedyncza akcja i mamy nadzieję, że Huti wycofają się i zakończą swoje destabilizujące ataki. Ale oczywiście nie zawahamy się chronić naszego bezpieczeństwa, naszych ludzi i naszych interesów tam, gdzie będzie to konieczne".

Sunak podkreślił, że brytyjsko-amerykańska operacja była "całkowicie niezwiązana" z konfliktem w Strefie Gazy, lecz była "bezpośrednią odpowiedzią na ataki Huti wymierzone w międzynarodową żeglugę". Zwrócił uwagę, że rebelianci atakują statki z całego świata i "nie powinniśmy dać się nabrać na ich szkodliwą narrację".

Huti zapowiadają ataki na statki USA

Rzecznik jemeńskich rebeliantów Huti zapowiedział w poniedziałek, że ugrupowanie rozszerzy ataki także na amerykańskie i brytyjskie statki. Dotąd wspierana przez Iran grupa twierdziła, że prowadzi na Morzu Czerwonym ostrzał jednostek izraelskich.

Statek niekoniecznie musi płynąć do Izraela, żebyśmy brali go na cel, wystarczy, że jest amerykański - powiedział rzecznik Huti, Nasraludin Amer w wywiadzie dla katarskiej telewizji Al-Dżazira. Stany Zjednoczone są o krok od utraty bezpieczeństwa morskiego - dodał.  Brytyjskie i amerykańskie statki stały się "uprawnionymi celami" w wyniku ataków przeprowadzonych przez oba kraje na Jemen w zeszłym tygodniu - uzupełnił Amer.

Poniedziałkowe dane pochodzące z monitoringu ruchu morskiego wskazały, że co najmniej 15 tankowców zmieniło kurs w odpowiedzi na eskalację konfliktu.

Od listopada jemeńscy rebelianci Huti wielokrotnie atakowali statki na Morzu Czerwonym, twierdząc, że w ten sposób wspierają działania terrorystycznego Hamasu i jego walkę z Izraelem w Strefie Gazy. Często jednak okazywało się, że ostrzelane jednostki mają wątłe lub żadne powiązania z Izraelem. W odpowiedzi siły amerykańskie i brytyjskie prowadzą od piątku ataki na cele Huti w Jemenie.

Wspierani przez Iran szyiccy rebelianci Huti są jedną ze stron wciąż tlącej się wojny domowej w Jemenie i kontrolują północny zachód tego kraju.

Przez Morze Czerwone przechodzi około 15 proc. światowego handlu morskiego, stwierdziła stacja CBS. W rezultacie ataków Huti wielu korzystających z niej przewoźników zrezygnowało ze szlaku wiodącego z Azji przez Morze Czerwone i Kanał Sueski, wybierając dłuższą, ale bezpieczniejszą trasę okrążającą Afrykę.

Jak powiedział w ubiegłym tygodniu rozmowie z jedną z egipskich stacji telewizyjnych dyrektor zarządu kanału, Osama Rabie, od początku roku wpływy spadły o 40 proc. w porównaniu z analogicznym okresem 2023 r., a liczba przepływających statków - o 30 proc.