55,3 procent Szkotów opowiedziało się przeciwko wystąpieniu z Wielkiej Brytanii w czwartkowym referendum niepodległościowym - podano w Edynburgu po przeliczeniu głosów ze wszystkich 32 okręgów wyborczych w Szkocji.

Przeciwko niepodległości padło 2 mln 001 926 głosów, za niepodległością - 1 mln 617 989 - podaje BBC.

Frekwencja wyniosła 84,6 procent.

Rezultaty referendum stały się jednoznaczne około godz. 7 rano w piątek (czasu polskiego), gdy ogłoszono, że w okręgu wyborczym Fife zwyciężyli z dużą przewagą przeciwnicy niepodległości. Krótko wcześniej podano wyniki z dużych miast. Glasgow opowiedziało się za niepodległością, ale Edynburg i Aberdeen - za pozostaniem Szkocji w Zjednoczonym Królestwie.

Przemawiając w Londynie, Cameron zapowiedział, że przyzna nowe prerogatywy państwom wchodzącym w skład Zjednoczonego Królestwa - Szkocji, Anglii, Walii i Irlandii Północnej.

Zadeklarował, że projekt ustaw przyznających Szkocji nowe uprawnienia zostanie opublikowany do stycznia. W rozmowach na ten temat wezmą udział przedstawiciele Szkockiej Partii Narodowej (SNP), którzy byli głównymi stronnikami niepodległości.

Cameron zapewnił, że po szkockim referendum chce teraz "zrównoważonych rozwiązań konstytucyjnych" dla całej Wielkiej Brytanii.

Wyniki referendum uznał lider SNP Alex Salmond. Akceptuję wybór Szkocji, która tym razem postanowiła nie opowiedzieć się za niepodległością. Akceptuję wolę narodu i wzywam wszystkich Szkotów do zaakceptowania demokratycznego wyboru - oświadczył Salmond w Edynburgu.

Podziękował całej Szkocji za ponad 1,6 mln oddanych głosów za niepodległością.

Wyniki referendum zapewniają Wielkiej Brytanii utrzymanie znacznej części terytorium, złóż ropy oraz zlokalizowanych w Szkocji baz arsenału nuklearnego. Decyzja Szkotów, jak pisze Associated Press, daje też Wielkiej Brytanii szansę uniknięcia niestabilności finansowej, prognozowanej przez część ekspertów w razie secesji Szkocji oraz utrzymanie siły brytyjskiego głosu w instytucjach międzynarodowych, w tym w UE.

(j.)