Samolot linii EgyptAir, który w maju runął do Morza Śródziemnego, najpewniej rozpadł się w powietrzu po pożarze w kokpicie lub w jego pobliżu - podał w piątek późnym wieczorem amerykański dziennik "New York Times".

Samolot linii EgyptAir, który w maju runął do Morza Śródziemnego, najpewniej rozpadł się w powietrzu po pożarze w kokpicie lub w jego pobliżu - podał w piątek późnym wieczorem amerykański dziennik "New York Times".
Samolot EgyptAir /SPOT TR - KIVANC UCAN /PAP/EPA

Gazeta powołuje się na przedstawicieli władz Egiptu biorących udział w śledztwie. Ich zdaniem nie jest jednak jasne, czy powodem pożaru był problem techniczny czy też był on wynikiem przestępstwa.

W ubiegłym tygodniu komitet śledczy, któremu przewodzą władze w Kairze, ogłosił, że w zapisach z rejestratora rozmów z kokpitu widnieje słowo "pożar". Wcześniej podawano, że dane uzyskane po analizie drugiej czarnej skrzynki samolotu wskazywały na obecność dymu w toalecie airbusa i przedziale elektroniki.

19 maja odbywający regularny rejs z Paryża do Kairu Airbus A320 towarzystwa EgyptAir znikł z ekranów radarowych nad Morzem Śródziemnym krótko po wejściu w strefę podległą egipskiej kontroli lotów. Na pokładzie znajdowało się 66 osób, w tym 40 Egipcjan i 15 Francuzów. Wszyscy zginęli.

Przedstawiciele władz, z którymi rozmawiał "NYT", sprecyzowali, że do najnowszych wniosków doszli po analizie dwóch czarnych skrzynek, po zbadaniu odnalezionych szczątków maszyny oraz na podstawie ich lokalizacji.

Twierdzą, że dowody są wystarczające, by wykluczyć co najmniej jedną teorię - że pilot celowo doprowadził do katastrofy.

(az)