Dwudniowy strajk lekarzy rozpoczął się w Portugalii. Medycy protestują przeciwko cięciom budżetowym dotyczącym publicznej służby zdrowia, która była jedną ze zdobyczy rewolucji goździków z 1974 roku. Teraz zagraża jej polityka oszczędnościowa rządu.

Musimy bronić zdobyczy rewolucji z kwietnia 1974 roku, jaką jest krajowa służba zdrowia - oświadczyła szefowa FNAM Maria Merlinde Madureira, zachęcając Portugalczyków, by przyłączyli się do akcji protestacyjnej. Lekarze sprzeciwiają się cięciom w budżecie służby zdrowia, które w tym roku wyniosą ponad 300 mln euro.

FNAM liczy na to, że frekwencja podczas strajku będzie zbliżona do tej z lipca 2012 roku, gdy w podobnej akcji protestacyjnej wzięło udział 95 proc. członków związków zawodowych lekarzy. Jednak w tym roku Niezależny Związek Zawodowy Lekarzy (SIM) ogłosił, że nie przyłączy się do akcji, by "dać szansę dialogowi" z rządem.

Dziś w stacjach pogotowia ratunkowego, na oddziałach intensywnej terapii i w ośrodkach radioterapii zapewniono opiekę medyczną w minimalnym zakresie. W związku ze strajkiem przełożone zostały tysiące wizyt lekarskich i zabiegów chirurgicznych.

Portugalscy lekarze mają wiele powodów do niezadowolenia. Warunki w ośrodkach zdrowia i publicznych szpitalach są coraz gorsze, personel jest zwalniany, czas pracy coraz dłuższy, a płace coraz niższe.

(j.)