W sprawie uprowadzonego polskiego misjonarza z diecezji tarnowskiej ks. Mateusza Dziedzica, do Kamerunu udała się delegacja Republiki Środkowoafrykańskiej (RŚA) - poinformował krajowy dyrektor Papieskich Dzieł Misyjnych ks. Tomasz Atłas. Misjonarza uprowadzono w nocy z niedzieli na poniedziałek z misji w Baboua w Republice Środkowoafrykańskiej, ok. 50 km od granicy z Kamerunem.

Delegacja rządu Republiki Środkowoafrykańskiej udała się do Kamerunu, w sprawie negocjacji dotyczących porwanego polskiego misjonarza z diecezji tarnowskiej ks. Mateusza Dziedzica - poinformował w ks. Atłas.

Szczegóły rozmów jeszcze nie są znane.

Rebelianci chcą wymienić księdza za więzionego w Kamerunie jednego ze swoich przywódców. Kilka tygodni temu ci sami rebelianci zatrzymali w tym samym celu 20 Kameruńczyków.

Według informacji drugiego księdza rebelianci zadeklarowali, że nie chcą mu zrobić krzywdy, ale dopóki ich szef nie będzie wolny, Dziedzic pozostanie zakładnikiem. Ks. Zieliński powiedział, że porywacze nic nie zrobili porwanemu i jest on dobrze traktowany.

Zaraz po porwaniu strona kościelna nawiązała kontakt z porywaczami księdza i duchownemu dostarczono lekarstwa i wodę pitną. Ks. Dziedzic miał przy sobie telefon i po porwaniu kontaktował się m.in. z macierzystą diecezją tarnowską. Ks. Mirosław Gucwa, który jest wikariuszem generalnym tamtejszej diecezji, rozmawiał przez telefon zarówno z uprowadzonym jak i porywaczami.

W MSZ powołano zespół kryzysowy, który jest w stałym kontakcie z Komisją Episkopatu Polski ds. misji, oraz zespół międzyresortowy w tej sprawie. Według resortu sprawa ma charakter lokalny, a porywacze to jedno z mniejszych ugrupowań, raczej o charakterze rabunkowym niż politycznym, działające na granicy RŚA i Kamerunu.

W Republice Środkowoafrykańskiej pracuje 32 polskich misjonarzy.

(j.)