Jedna osoba przeżyła, a cztery inne są poszukiwane po tym, jak mały medyczny samolot wpadł wczoraj do jeziora Michigan na Środkowym Zachodzie USA. W akcji poszukiwawczej biorą udział helikoptery i łodzie Straży Wybrzeża Stanów Zjednoczonych.

Jerry Freed, który został wyłowiony z wody po około godzinie przez przepływającą w pobliżu łódź rekreacyjną, twierdzi, że upadek samolotu do jeziora przeżyło także dwóch innych mężczyzn. Podobnie jak on mieli założone kamizelki ratunkowe. Będąc w wodzie, Freed stracił ich jednak z oczu i nie wie, czy przeżyli.

Jednosilnikowa Cessna 206 z pięcioma osobami na pokładzie leciała z miejscowości Alama w stanie Michigan do kliniki Mayo w Rochester w Minnesocie. Sądzimy, że do wypadku doszło około 13 km na północny-zachód od Ludington w Michigan - poinformowała rzeczniczka prasowa Federalnej Administracji Lotniczej (FAA) Elizabeth Isham Cory.

Maszyna należała do prywatnej firmy Freed Construction z Michigan, która świadczy usługi w zakresie transportu medycznego. Jak zapewniają właściciele samolotu, członkowie załogi byli bardzo doświadczeni i regularnie odbywali loty do kliniki Mayor w miejscowości Rochester w stanie Minnessota.

Amerykański Krajowy Zarząd Bezpieczeństwa Transportu (NTSB) prowadzi śledztwo w sprawie wypadku.