Brytyjscy pracownicy socjalni mnożą problemy przy adopcji dzieci. Od potencjalnych rodziców wymagają nawet rezygnacji z pracy. Organizacja Birmingham Council przyglądnęła się sytuacji dwustu par, które usilnie starały się o możliwość zaadoptowania dziecka. Wiele z nich przyznało, że pracownicy socjalni nie odnosili się do nich z szacunkiem i wymyślali kolejne problemy na drodze do przysposobienia malucha.

Od pracujących par z klasy średniej urzędnicy wymagają specjalnych poświęceń. Żądają, by jedno z rodziców zrezygnowało z wykonywanej pracy. Znaleziono raport, w którym znajduje się spis obostrzeń, wśród nich jest właśnie wymuszanie takiej decyzji.

Owe urzędnicze naciski są nakierowane na pary. W takim przypadku ułatwioną adopcję mają osoby samotne. Od lat pracownicy socjalni są oskarżani przez opinię publiczną o mnożenie utrudnień rodzinom adopcyjnym. Barierą zamykającą drogę do przejęcia dziecka jest, według urzędników, otyłość rodzica, czy bycie palaczem.

Zupełnie inną postawę prezentuje minister edukacji Michael Gove, który usiłuje znieść jak najwięcej zbędnych wymogów i sprawić, by setki sierot znalazły nową, kochającą rodzinę. Pomysł, by warunkiem adopcji miała być rezygnacja z wykonywania zawodu uznał za "niedopuszczalny".

Zdecydowana większość par posiadająca biologiczne dzieci pracuje, nawet na dwa etaty. Życie na Wyspach staje się coraz droższe i rodzice muszą szukać dodatkowych zajęć, by zapewnić potomstwu odpowiedni byt. Minister Elizabeth Truss powiedziała w zeszłym roku, że wręcz koniecznym jest zmobilizowanie do pracy jak największej ilości matek.  

Kontroler z organizacji Birmingham Council przyznał: Znaleźliśmy kilka raportów z postępowań adopcyjnych, w których znajdowały się adnotacje nakazujące jednemu z potencjalnych rodziców rezygnację z pracy. Jeden proces adopcyjny został całkowicie anulowany z powodu pracy rodziców.

W analizowanych dokumentach znajdowały się głownie przypadki par posiadających średnie dochody.  Zarobki ponad połowy z badanych wynosiły więcej niż 40 tysięcy funtów, jedna trzecia z badanych gospodarstw  domowych zarabiała w granicach 30 tysięcy funtów. Dwie trzecie par było w oficjalnych związkach małżeńskich.

W 1970 roku Brytyjczycy zaadoptowali prawie 20 tysięcy sierot. W zeszłym roku nowy dom znalazło tylko 3, 5 tysiąca dzieci, w tym 70 niemowląt.

Istnieją dowody na to, że urzędnicy narzucają potencjalnym rodzicom własne zasady. Według raportu w grudniu zeszłego roku odmówili adopcji parze, bo-według nich- wspierała UKIP (Partię Niepodległości Zjednoczonego Królestwa).

Rzecznik Ministerstwa Edukacji nazwał taki proceder "niemożliwym do zaakceptowania".

Daily Mail