Po 30 latach prac badawczych pewna mieszkanka Francji obroniła doktorat w wieku 90 lat - donosi dziennik "New York Times". Nie do niej jednak należy tytuł najstarszej doktorantki na świecie.

Colette Bourlier nie kryła wzruszenia wychodząc z XIX-wiecznej auli uniwersytetu Franche-Comte w Besancon, gdzie przez ponad dwie godziny wytrwale broniła rozprawy doktorskiej zatytułowanej "Pracownicy napływowi w Besancon w drugiej połowie XX wieku". Praca dostała najwyższą ocenę komisji, a promotor określił ją jako bardzo rzeczową i analityczną.

Pani Bourlier, była nauczycielka geografii i historii, otworzyła przewód doktorski po przejściu na emeryturę w 1983 roku. Od tamtej pory przeprowadziła szereg rozmów z imigrantami w Besancon, głównie kobietami z Algierii, Włoch i Portugalii. Liczącą 400 stron pracę napisała w całości odręcznie. Pytana, dlaczego zajęło jej to tyle czasu, odparła: "Trochę to trwało, bo robiłam sobie przerwy".

Najstarszą osobą uhonorowaną dotąd stopniem doktora nauk była prawdopodobnie Ingeborg Rapoport, która w czerwcu ub.r. w wieku 102 lat obroniła w Niemczech rozprawę o błonicy. Przewód doktorski miała zakończyć 80 lat wcześniej, ale nie mogła złożyć ostatniego ustnego egzaminu, bo na przeszkodzie stanęły antysemickie ustawy III Rzeszy. Dr Rapoport została co prawda wychowana w religii protestanckiej, ale jej matka była Żydówką.

Inną rekordzistką była Lis Kirkby, która w 2014 roku na uniwersytecie w Sydney obroniła pracę poświęconą bezrobociu podczas Wielkiego Kryzysu w Australii. Miała wówczas 93 lata. Wcześniej zajmowała się przeróżnymi zajęciami: angażowała się w politykę, grała w operze mydlanej a także pracowała jako dziennikarka, a nawet hodowała owce.

(mal)