Prokuratura postawiła zarzut pracownicy PKP, która miała być odpowiedzialna za stan techniczny kładki kolejowej w Dąbrowie Górniczej. W lipcu zerwała się ona pod 25-latkiem, który dotknął nogą trakcji i porażony prądem spłonął.

Kobieta zatrudniona jako zarządca nieruchomości w dąbrowskim oddziale PKP była informowana o złym stanie technicznym kładki. Mimo to, nie zleciła jej naprawy. To, zdaniem prokuratury, wystarczyło, by postawić jej zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci. Grozi jej za to od 3 miesięcy do 5 lat więzienia.

Pracownica została już przesłuchana, nie przyznaje się do winy. Podobnie jak PKP, które nie przyznaje się do kładki. Spółka idzie w zaparte i tłumaczy, że nie należy ona do nich. Jak powiedział prokurator Zbigniew Zięba, praca nad tą sprawą może jeszcze trochę potrwać, bo z pewnością będą do nich trafiać dowody od obrońców kobiety. Akt oskarżenia zostanie skierowany do sądu na przełomie tego i 2011 roku.