Straż Marszałkowska zatrzymała w Sejmie - podczas gdy posłowie słuchali informacji rządu o działaniach ws. katastrofy smoleńskiej - grupę osób ze stowarzyszenia Solidarni 2010. Jednemu z mężczyzn zabrano tablicę z napisem "Smoleńsk - chcemy prawdy".

Podczas wystąpienia premiera Donalda Tuska z galerii sejmowej dochodziły co chwilę okrzyki: "hańba", "zdrada", "to nie jest polski premier", "Trybunał Stanu". Po wystąpieniu premiera sejmową galerię zaczęły opuszczać osoby, które następnie zostały zatrzymane przez Straż Marszałkowską.

Ci panowie brutalnie mnie zatrzymali. Zostałem pozbawiony mojej własności, zabrano mi tablicę. Czy w wolnym kraju mogę jeszcze mówić, co chcę? - mówił dziennikarzom Marcin Plewka z "Solidarnych". Jak twierdził, przyszedł do Sejmu jedynie po to, by przyglądać się debacie, trzymając tablicę. Tu jest tylko napisane "Smoleńsk - chcemy prawdy". Proszę zobaczyć, co się dzieje w tym kraju. Prawda o Smoleńsku przez ten rząd była ukrywana przez 9 miesięcy. To jest totalitaryzm, to jest po prostu Sejm Platformy Obywatelskiej - podkreślił.