W piątek Sejm odrzucił projekt komitetu "Ratujmy kobiety" liberalizujący przepisy aborcyjne. Wcześniej, posłowie zdecydowali, że do prac w sejmowych komisjach, trafi propozycja komitetu "Stop aborcji" przewidująca bezwzględny zakaz przerywania ciąży. Pierwsze czytanie obu projektów odbyło się w Sejmie w czwartek.

W piątek Sejm odrzucił projekt komitetu "Ratujmy kobiety" liberalizujący przepisy aborcyjne. Wcześniej, posłowie zdecydowali, że do prac w sejmowych komisjach, trafi propozycja komitetu "Stop aborcji" przewidująca bezwzględny zakaz przerywania ciąży. Pierwsze czytanie obu projektów odbyło się w Sejmie w czwartek.
Sala obrad Sejmu /Rafał Guz /PAP

Przed głosowaniem Ryszard Terlecki (PiS) podkreślił, że podczas kampanii wyborczej PiS zobowiązał się wobec wyborców, "że żaden obywatelski projekt nie trafi do kosza tylko trafi do dalszego procedowania". Zamierzamy tej obietnicy dotrzymać bez względu na to, że radykalnie nie zgadzamy się z projektem, który teraz będzie procedowany - powiedział. Zaznaczył, że w klubie nie będzie dyscypliny głosowania.

Projekt komitetu "Ratujmy kobiety" zezwalał na przerwanie ciąży do 12. tygodnia bez dodatkowych warunków, a po tym terminie - w takich przypadkach, jak obecnie (gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety, jest duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu lub gdy ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego).

Projekt liberalizujący przepisy aborcyjne zostanie złożony ponownie - zapowiedziała w piątek Barbara Nowacka z komitetu "Ratujmy kobiety". PiS, pomimo swoich licznych deklaracji, że każdy wniosek obywatelski będzie procedowany, zachowało się, jak zachowywała się PO, czyli: procedujemy tylko te projekty obywatelskie, które nam się podobają (...). Nie chcą nawet rozmawiać o prawach kobiet. Za to chcą rozmawiać o torturach, więzieniu kobiet za poronienie, za tworzenie nam piekła na ziemi. My się na to nie godzimy - podkreśliła.

To, że dziś ten Sejm nie chce rozmawiać o prawach kobiet, o godności, dobrym życiu, edukacji seksualnej, antykoncepcji nie oznacza, że my się poddamy. Jesteś oburzeni, wkurzeni, mówimy: już dość deptania naszych praw, dość udawania, że nie może być innego głosu. Dość tworzenia ideologicznego prawa- dodała Barbara Nowacka. Jej zdaniem prędzej czy później prawo aborcyjne zostanie zliberalizowane. Będziemy działać w tej sprawie. Ten projekt będziemy składać jeszcze nie raz - zapewniła Nowacka. Zapowiedziała, że 1 października przed Sejmem komitet "Ratujmy kobiety" zorganizuje protest. Projekt komitetu "Stop aborcji" przewiduje z kolei bezwzględny zakaz przerywania ciąży i odpowiedzialność karną dla każdego, kto powoduje śmierć dziecka poczętego, również dla matki.

Kto jak głosował?

Większość posłów PiS, Kukiz'15 i PSL zagłosowało w piątek za odrzuceniem projektu "Ratujmy kobiety". Przeciwna temu była większość posłów PO i Nowoczesnej.

Za odrzuceniem głosowało 230 posłów - 176 PiS; m.in.: Krzysztof Jurgiel, Beata Kempa, Adam Lipiński, Antoni Macierewicz, Jan Szyszko, Krzysztof Tchórzewski, Elżbieta Witek; 13 posłów Platformy, m.in.: Marek Biernacki, Elżbieta Radziszewska, Joanna Fabisiak; 22 z Kukiz'15, m.in.: Paweł Kukiz, Bartosz Jóźwiak, Tomasz Rzymkowski, dwóch z Nowoczesnej: Zbigniew Gryglas i Elżbieta Stępień oraz 11 posłów PSL, m.in.: Władysław Kosiniak-Kamysz.

Przeciw było 173 posłów - 43 PiS, 98 PO, 5 Kukiz'15, 23 N.

Przeciwko, czyli za skierowaniem tego obywatelskiego projektu do dalszych prac, głosowało 173 posłów. 43 posłów PiS (m.in. Jarosław Kaczyński, Mariusz Błaszczak, Joachim Brudziński, Piotr Gliński, Marek Kuchciński, Ryszard Terlecki), 98 PO (m.in. Rafał Grupiński, Ewa Kopacz, Małgorzata Kidawa-Błońska), 5 Kukiz'15 (m.in Agnieszka Ścigaj), 23 Nowoczesnej (m.in Ryszard Petru, Kamila Gasiuk-Pihowicz).

15 posłów wstrzymało się od głosu. Wśród 42 parlamentarzystów i członków rządu, którzy, mimo obecności nie wzięli udziału w głosowaniu, była m.in. premier Beata Szydło.

Sejmowa dyskusja

Pierwsze czytanie obu projektów odbyło się w Sejmie w czwartek.

Podczas czwartkowej debaty Jan Mosiński (PiS) pokazał "zwolennikom mordowania dzieci" - jak powiedział - zdjęcie "dziecka po aborcji" i pytał przedstawicieli komitetu "Ratujmy kobiety", czym kierują się, decydując o tym, kto ma żyć, a kto nie. Eugenika była mocną stroną trzech szaleńców XX wieku: Lenina, Stalina i Hitlera; nie wierzę, że chcecie państwo tym projektem ustawy dojść do tej szatańskiej trójki - powiedział. Tadeusz Woźniak (PiS) pokazywał posłom model dziecka w 10. tygodniu ciąży. Mam tutaj model nienarodzonego dziecka, tak każdy z państwa wyglądał w 10. tygodniu ciąży. (...) Każde dziecko w momencie, kiedy wprowadzane są przyrządy medyczne w celu aborcji, kuli się, w miarę możliwości ucieka, to jest ta walka o życie - mówił. Kiedy mówimy o aborcji w ogóle, to mówimy o największej wojnie w historii ludzkości. Od lat 20. do chwili obecnej zabito ponad miliard istnień ludzkich, w Polsce od roku 1955 prawie 6,5 mln nienarodzonych dzieci - dodał.

Halina Szydełko (PiS) pytała, dlaczego "przestępca, bandyta, który dokonuje gwałtu, jest skazany na karę więzienia, a dziecko ma być skazane na karę śmierci". Krzysztof Szulowski (PiS) ocenił, że obywatelski projekt liberalizujący przepisy został zgłoszony przez "współczesnych barbarzyńców". Pytał, dlaczego komitetu inicjatywy ustawodawczej nie nazwano "adekwatnie do tego, co ta ustawa naprawdę oznacza, a więc komitet Pozbawiajmy życia dzieci nienarodzone".

"Ustawa zmusi do urodzenia 13-latkę zgwałconą przez ojca"

Kamila Gasiuk-Pihowicz z Nowoczesnej apelowała do posłów, by znaleźli w sobie dość odwagi i zdecydowali zgodnie z dobrem kobiet. Kto z państwa jest za ustawą, która zmusi kobietę do urodzenia dziecka bez płuc, nerek, kości twarzoczaszki, z pewnością, że to dziecko umrze w ciągu godziny w męczarniach? Kto z państwa jest za ustawą, która zmusi do urodzenia 13-latkę zgwałconą przez ojca; kto z państwa jest za taką ustawą? - pytała. Dodała, że jest pewna, że na takie pytanie w kuluarach posłowie odpowiadaliby nie politycznie, a zgodnie ze swoim sumieniem. Chrystus był za ludźmi ubogimi. Aborcja była, jest i będzie; ta ustawa jej nie wyklucza; sprawi tylko, że kobiety biedne będą ją wykonywały w podziemiu aborcyjnym, a kobiety bogate w klinikach aborcyjnych w Niemczech - mówiła, odnosząc się do projektu komitetu "Stop aborcji".

Krzysztof Mieszkowski (Nowoczesna) ocenił, że tocząca się dyskusja dotyczy tak naprawdę kształtu demokracji. W jakiej demokracji mamy żyć? Czy w takiej, która wyklucza ze swojej przestrzeni kobiety, która kobiety marginalizuje, w demokracji, która odbiera im prawa egzystencjalne, w demokracji, która czyni z ciała kobiety towar? - pytał. Kościół nam narzuca wartości, które są absurdalne, absolutnie niezgodne z naszymi potrzebami życiowymi, Kościół nas wpycha w niebezpieczne sytuacje, które są dzisiaj przedmiotem naszej rozmowy - przekonywał.

Dorota Rutkowska (PO) pytała, w jaki sposób będzie można stwierdzić, że poronienie jest nieumyślne. Pytała, co stanie się, kiedy kobieta poroni w pracy, "czy pójdzie siedzieć na trzy lata, bo przecież mogła nie pracować". A może nieumyślne poronienie stwierdzi ziobrowski prokurator, gdy kobieta poroni na rowerze. Więzień zabraknie, szanowni państwo - powiedziała posłanka.

(ug)