O składanie fałszywych zeznań oskarżyła prokuratura byłą strażniczkę zakładu karnego w Chełmie (Lubelskie), 31-letnią Magdalenę H. Według śledczych pomówiła ona swoich kolegów z pracy o molestowanie seksualne i gwałt.

Akt oskarżenia został skierowany do Sądu Rejonowego w Chełmie. Kobieta nie przyznała się do winy i odmówiła składania wyjaśnień - poinformowała prokurator Agnieszka Kępka z Prokuratury Okręgowej w Lublinie.

W lutym ubiegłego roku Magdalena H. zawiadomiła prokuraturę o gwałcie i molestowaniu seksualnym, których mieli się dopuścić jej trzej koledzy z pracy. Do przestępstw miało dojść w styczniu 2012 r., kiedy Magdalena H. była funkcjonariuszką służby więziennej w zakładzie karnym w Chełmie.

Prokuratura postawiła wtedy zarzuty zgwałcenia kobiety 34-letniemu Bartoszowi B. i 27-letniemu Kamilowi B., a 28-letni Grzegorz M. usłyszał zarzuty zmuszania jej do poddania się innej czynności seksualnej oraz wywierania na nią wpływu, aby zaniechała ujawniania tego przestępstwa. Mężczyźni kilkanaście dni spędzili w areszcie.

Czwartą podejrzaną w sprawie była funkcjonariuszka więzienna 34-letnia Katarzyna M., która miała kierować wobec swojej koleżanki groźby pozbawienia jej życia.

Nikt z czwórki podejrzanych nie przyznawał się do winy. Wszyscy złożyli wyjaśnienia.

Kobieta niewiarygodna

Śledztwo wykazało, że Magdalena H. jest niewiarygodna, a do przestępstwa nie doszło. Prokuratura przesłuchała świadków, sprawdziła też m.in. miejsca logowania telefonów komórkowych osób podejrzanych w dniu, gdy miało dojść do przestępstwa. Okazało się, że podejrzani nie byli w tym czasie w miejscu, gdzie miało dojść do gwałtu.

We wrześniu ub. roku prokuratura umorzyła śledztwo wobec całej czwórki, a sprawę zeznań Magdaleny H. wyłączono do odrębnego postępowania. Za składanie fałszywych zeznań oraz zawiadomienie organów ścigania o niepopełnionym przestępstwie kobiecie grozi kara do trzech lat więzienia.

Magdalena H. nie pracuje już w zakładzie karnym w Chełmie, obecnie jest bezrobotna.