Odnaleziono pamiętnik Anny Jantar. Piosenkarka pisała w nim, że małżeństwo z Jarosławem Kukulskim było fikcją. Od jej tragicznej śmierci minęło już przeszło trzydzieści lat, ale dopiero teraz na jaw wyszło wiele skrywanych przez Annę Jantar nią tajemnic - podaje "Fakt". To jeden z tematów poruszanych w piątkowych gazetach. Zapraszamy do przeglądu prasy.

Jak dowiedział się "Fakt", Jantar żaliła się w pamiętnikach na nieudane małżeństwo z Jarosławem Kukulskim, na jego hulaszcze życie i zdrady. Przyznała też, że dla niej ich związek był już tylko fikcją.

Ówczesny światek muzyczny aż huczał od plotek na temat małżeństwa Kukulskich. Wszystkie te sprawy Jantar skrzętnie notowała w pamiętniku, który trafił do jej córki. Natalia powiedziała, że jej matka była nieszczęśliwa i bardzo zagubiona. Oddaliła się od męża i nie wyobrażała już sobie dalszego wspólnego życia. Jednak zawsze najważniejsza była dla niej córka. Dlatego decyzja o rozwodzie była dla niej taka trudna. Przyznała także, że i ona nie była święta. W jej życiu pojawił się mężczyzna, który stał się dla niej bardzo ważny - zdradza Faktowi osoba z bliskiego otoczenia Natalii Kukulskiej.

W piątkowym "Fakcie" są także informacje o wampirach, które mogły żyć na Śląsku. Odkryto już 10 szkieletów pozbawionych głów i jeden nadpalony. A tak właśnie chowano ludzi uznanych za wampiry. Mieszkańcy już mówią o dziwnych wrażeniach, hałasach i szumach - donosi "Fakt". To pewnie przez odkrycie, które zmąciło spokój wampirów. Od XIV-XV w. żaden nie opuścił grobowca, ale widocznie teraz znów nawiedzają gliwiczan - twierdzi dziennik.

"Gazeta Wyborcza"

Moskwa trzyma PRL-owskie kino w garści. Rosja ma prawa do ponad 200 starych polskich filmów, w tym "Jak rozpętałem II wojnę światową", "Samych swoich", "Nowych Amazonek" (czyli "Seksmisji") czy "Znachora" - dowiedziała się "Gazeta Wyborcza".  Na terenie Rosji państwowa firma Roskino, kiedy tylko chce, sprzedaje licencje na PRL-owskie hity rosyjskim stacjom telewizyjnym albo organizatorom festiwali. Jeszcze do niedawna wydawała je także na DVD w serii "Legendy ekranu" i do tej pory można je tam kupić.

Roskino nie płaci polskim studiom ani Filmotece Narodowej ani grosza, bo jest spadkobiercą firmy Soweksportfilm, a ta od 1963 r. aż do końca PRL wymieniała się filmami z Filmem Polskim. Kolejne umowy firmy podpisywały w 1976 i 1983 r. Sprawdziliśmy. Okazało się, że obowiązują do dziś (nie ma tam żadnego terminu wygaśnięcia zobowiązań) i Rosjanie bez skrępowania z tego korzystają - pisze piątkowa "Gazeta Wyborcza".

Zmienia się krajobraz szkolnictwa wyższego. Studenci masowo przenoszą się na bezpłatne studia dzienne, uczelnie zamykają kierunki zaoczne. Za kilka lat każdy może mieć szansę na studia gratis - donosi piątkowe wydanie "Wyborczej".

"Dziennik Gazeta Prawna"

Piątkowy "Dziennik Gazeta Prawna" pisze o tym, że ubój rytualny zawsze był sprawą polityczną. Stosunek do niego często bywał odzwierciedleniem nastawienia mieszkańców danego kraju do Żydów. Wykorzystanie przez nazistów szczytnej idei ochrony praw zwierząt do pognębienia Żydów, by tak zatruć im życie, aż zechcą wyemigrować z Niemiec (wówczas jeszcze nie planowano wymordowania całej społeczności), stało się zaraźliwym przykładem. Przy czym w Polsce sięgnięto po zbliżone rozwiązanie prawne nie w wyniku zaplanowanych działań, lecz serii kompromitujących elity polityczne zbiegów okoliczności - pisze "DGP".

Zdelegalizowanie szechity jeszcze w latach 20. postulowało zorganizowane przez Dmowskiego stowarzyszenie przedsiębiorców Rozwój. Polscy rzeźnicy przegrywali bowiem w wielkich miastach konkurencję z rzezakami. Wszystko przez to, że w powszechnej opinii konsumentów koszerne mięso było zdrowsze i smaczniejsze. W końcu rzeźnicy z Rozwoju skapitulowali i sami zaczęli ubiegać się o certyfikaty od rabinów, zabijając bydło wedle żydowskich reguł, byle tylko nie stracić klientów. Z kolei ubój rytualny stał się jednym z podstawowych źródeł dochodów gmin żydowskich, czerpiących zyski z własnych rzeźni oraz pobierania opłaty za nadzorowanie przestrzegania zasad koszerności - donosi dziennik.

 Jacek Rostowski w rozmowie z Grzegorzem Osieckim i Rafałem Wosiem próbuje wytłumaczyć, jak to jest możliwe, że w planowaniu budżetu pomylił się aż o 24 miliardy złotych.