"Profesjonalizacja kosztowała mniej, niż planowano, struktura armii się poprawiła, zaangażowanie w Afganistanie opłaciło się Polsce w NATO". Tak minister obrony Bogdan Klich odpierał zarzuty zawarte we wniosku o jego dymisję. Sejmowa komisja obrony ma zaopiniować dokument przed jutrzejszym głosowaniem nad wotum nieufności.

Rząd Donalda Tuska i ja jako minister odpowiadamy za uwolnienie tysięcy obywateli od lawirowania i omijania przepisów w celu uniknięcia niechcianej służby; dzięki temu do armii trafiają ci, którzy chcą - powiedział Klich.

Dzisiaj siły zbrojne są w pełni zawodowe, w pełni dobrowolne, lepiej zorganizowane i lepiej walczące niż trzy lata temu, a kiedy trzeba, pomagają w przypadku klęsk takich jak ostatnia powódź i reagują szybciej niż kiedyś, bo zmienił się system podejmowania decyzji - mówił.

Być może niechęć pana posła Dorna do profesjonalizacji bierze się stąd, że już nigdy żaden polityk nie będzie mógł straszyć Polaków zesłaniem w kamasze - dodał, nawiązując do wypowiedzi Ludwika Dorna, gdy ten był ministrem spraw wewnętrznych w rządzie PiS.

Argumentował, że zwiększenie polskiego kontyngentu w Afganistanie i przejęcie odpowiedzialności za prowincję Ghazni wzmocniło pozycję Polski w NATO. Na szczycie w Lizbonie załatwiliśmy wszystkie najważniejsze dla Polski sprawy. Nie można kwestionować faktu, że to się odbyło także za sprawą koncentracji polskiego wojska w Ghazni - powiedział. Do dyskusji zapisało się kilkunastu posłów.