Jarosław Kaczyński na początku rozmów z Jarosławem Gowinem był czarujący. Chętnie przystawał na propozycje lidera Solidarnej Polski i nie piętrzył trudności. Dał też do zrozumienia, że nie wierzy w zamach w Smoleńsku. "Newsweek" odsłania kulisy nieudanych negocjacji na prawicy.
Rozmowy Kaczyńskiego z Gowinem zaczęły się dwa dni po wybuchu afery taśmowej. Pierwsze spotkanie odbyło się w mieszkaniu jednego ze wspólnych znajomych obu polityków. Atmosfera była wyśmienita: gospodarz podał kolację, wino i zostawił gości sam na sam. Rozmowa przeciągnęła się do trzeciej nad ranem. Drugie spotkanie trwało około dwóch godzin i było równie owocne.
Podczas obu rozmów nie było właściwie ani jednej spornej kwestii. Gdy Gowin zaproponował zawarcie pisemnej umowy, prezes się zgodził. W myśl porozumienia politycy Polski Razem wystartowaliby z list PiS w przyszłorocznych wyborach parlamentarnych. Podział miejsc miał wynikać z wyników wyborów europejskich. Prezes nie oponował. Gowin zgłosił kolejny postulat: po przyszłorocznych wyborach powinno dojść do podziału dotacji z budżetu między oba ugrupowania. Prezes przystał i na to - twierdzi "Newsweek".
TU ZNAJDZIESZ WIĘCEJ O KULISACH NEGOCJACJI
O Smoleńsk Gowin nawet nie zdążył spytać. Kaczyński sam rozwiał jego obawy, dając do zrozumienia, że w zamach nie wierzy. Jeśli już, to raczej w wypadek będący skutkiem ubocznym celowego obniżania bezpieczeństwa prezydenta. Dymisje kilku urzędników, decyzje o przyspieszeniu śledztwa - to oczywiste, że do nich dojdzie, ale żadnych nadzwyczajnych ruchów podejmować w tej sprawie nie trzeba. O Antonim Macierewiczu nie padło nawet słowo. Temat Smoleńska podczas pierwszego spotkania zajął trzy minuty, podczas drugiego - nie pojawił się wcale.
Kaczyński też miał swoje warunki. Nie zgodził się na przykład, by wspólnym kandydatem obu partii na prezydenta Warszawy został były europoseł Paweł Kowal. Gowin się nie upierał. Padło pytanie o ewentualne oczekiwania Polski Razem, ale lepszej odpowiedzi Kaczyński nie mógł usłyszeć. To pan powinien zostać premierem i powołać rząd autorski - zadeklarował Gowin. Do porozumienia ostatecznie nie doszło, bo dwa dni przed kongresem zjednoczeniowym prawicy Kaczyński wycofał się z większości ustaleń i Gowin zerwał rozmowy.
(ug)