Michał Boni nie złoży pozwu przeciwko Januszowi Korwin-Mikkemu - dowiedział się "Newsweek". Lider Nowej Prawicy w piątek spoliczkował byłego szefa MAC. Do incydentu doszło podczas spotkania polskich europosłów, zorganizowanego przez MSZ.

Jak powiedział Boni, "było to spotkanie publiczne, sprawę poprowadzi dalej MSZ". Już wcześniej resort dyplomacji ogłosił, że kieruje zawiadomienie do prokuratury.

Marcin Wojciechowski, rzecznik MSZ w wydanym komunikacie podkreślił, że doszło do niedopuszczalnego incydentu naruszenia nietykalności cielesnej posła Michała Boniego przez posła Janusza Korwin-Mikkego. "Wyrażamy głębokie ubolewanie z powodu zaistniałego incydentu" - czytamy w komunikacie.

Wojciechowski podał, że spotkanie z polskimi posłami do Parlamentu Europejskiego odbyło się na zaproszenie ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego.

Boni na Twitterze tak zrelacjonował incydent: "Powiedziałem "dzień dobry" posłowi Korwin-Mikkemu, uderzył mnie w twarz. To nie jest normalne!!". Zaznaczył, że za różne rzeczy już przepraszał. "Z pokorą przyjmuję ataki! Ale jest granica!" - podkreślił.

Pan poseł powiedział, że się czuje urażony tym, że go atakowałem w '91 roku, kiedy była lista osób, które były wtedy uznane za agentów - mówił. Jak dodał swoje sprawy wyjaśnił w oświadczeniu w 2007 r. Mówiłem o błędzie z '85 roku, kiedy pod szantażem podpisałem to, czego nie powinienem podpisywać. Ale to nie jest też tak, że będę nieustannie każdego osobiście przepraszał - powiedział Boni.

Można się spierać merytorycznie, można nie akceptować czyjejś historii, czyichś poglądów, ale to chyba nie powód do tego, żeby naruszać tę prywatność w taki sposób poprzez uderzenie - podkreślił Boni.

Spoliczkował, bo obiecał

Janusz Korwin-Mikke powiedział z kolei, że spoliczkował Boniego, bo tak obiecał. Kiedy w czasie debaty ws. ustawy lustracyjnej (w 1992 roku) Boni wypierał się, że był agentem SB i wyzywał mnie od idiotów, dałem mu słowo i go dotrzymałem. Przyznał się potem, że był agentem, od początku miałem rację - mówił Korwin-Mikke.

Dodał, że uderzył go w "dyskretnym miejscu", zatem nie spodziewał się, że Boni "pobiegnie z tym zaraz do mediów". Korwin-Mikke zapewnił, że nie obawia się ewentualnych konsekwencji. Za komuny siedziałem, mogę posiedzieć i teraz - dodał.

31 października 2007 r. Michał Boni, który otrzymał propozycję wejścia do rządu Donalda Tuska poinformował, że podpisał pod wpływem szantażu w 1985 r. deklarację współpracy z SB.

(abs)