Samolot chilijskich sił powietrznych z Augusto Pinochetem na pokładzie wylądował w Chile.

Po 14.00 naszego czasu koła samolotu chilijskich sił powietrznych z Augusto Pinochetem na pokładzie dotknęły płyty lotniska w Chile. Były dyktator wrócił zatem do domu po 16 miesiącach aresztu domowego w Wielkiej Brytanii i procesie ekstradycyjnym na wniosek Hiszpanii. Na ulicach chilijskich miast tłumy zwolenników przygotowały 84-letniemu generałowi iście królewskie powitanie.

Biorąc pod uwagę fatalny stan jego zdrowia - który skłonił brytyjskie władze do jego uwolnienia - poruszający się na wózku inwalidzkim Pinochet nie wyglądał na wyczerpanego 24-godzinną podróżą. Był zrelaksowany, uśmiechał się. Niemniej jednak, prosto z lotniska, wojskowy helikopter zabrał go na badania do szpitala. Mimo, że podczas przywitania generała, najgłośniej słychać było tych jego rodaków, którzy uważają go za bohatera - w Chile nie brakuje też takich, którzy najchętniej widzieliby go za kratkami.

Nowo-wybrany chilijski prezydent-elekt Ricardo Lagos oznajmił, że jego kraj dorósł do chwili aby samodzielnie osądzić postępowanie swego byłego dyktatora. W wywiadzie dla włoskiego dziennika "La Republika" Lagos stwierdził, że sytuacja Pinocheta musi zostać rozwiązana przez sądy w Chile.

Taki rozwój wypadków zależy jednak od decyzji chilijskiego sądu apelacyjnego. Aby generał mógł być formalnie oskarżony - sąd musi zdjąć z byłego dyktatora immunitet nietykalności, jaki gwarantuje mu dożywotni mandat senatora.

RMF FM, 14:30

Ostatnie zmiany 14:45, 15:45