"In vitro to normalna, nowoczesna metoda leczenia i mówię stanowcze "nie" wszystkim, którzy straszą Polaków tą metodą i stygmatyzują dzieci urodzone dzięki niej" - powiedział minister zdrowia Bartosz Arłukowicz w pierwszym dniu funkcjonowania programu refundacji in vitro. Z okazji jego uruchomienia Bartosz Arłukowicz odwiedził Klinikę Rozrodczości i Endokrynologii Ginekologicznej Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku.

Arłukowicz podkreślił na konferencji prasowej, że jego celem jest rozprawienie się ze "wszystkimi absurdalnymi historiami o bruzdach, o wadach genetycznych" i chce, by dziennikarze mogli dowiedzieć się od ekspertów, że in vitro jest metodą bezpieczną.

Jesteśmy w klinice w Białymstoku, która jest kolebką in vitro w Polsce, gdzie profesorowie uczą i szkolą lekarzy, gdzie przeprowadza się takie zabiegi w najwyższym światowym standardzie - mówił.

Poinformował, że uruchomiona została strona internetowa www.invitro.gov.pl, gdzie można znaleźć skierowane do pacjentów oraz lekarzy informacje dotyczące in vitro. Bez polityki, bez ideologii, opierając się na wiedzy medycznej, pokazujemy, że in vitro jest nowoczesną metodą leczenia - powiedział Arłukowicz.

Pytany przez dziennikarzy, czy jest gwarancja, że program będzie kontynuowany po trzech latach (rządowy program ma funkcjonować do 30 czerwca 2016 r. - red.), wyraził nadzieję, że niezależnie od tego, kto będzie zasiadał w resorcie zdrowia i rządzie, "nie odważy się tego programu zabrać".

Niepłodność nie ma poglądów politycznych, nie jest ani prawicowa, ani lewicowa, ale jest chorobą, którą nowoczesna medycyna jest w stanie leczyć - mówił.

Jak powiedział, takiego programu nigdy jeszcze w Polsce nie było, w związku z tym wszystkie realizujące program kliniki będą poddawane kontrolom resortu.

Prezes Polskiego Towarzystwa Medycyny Rozrodu prof. Sławomir Wołoczyński powiedział podczas konferencji, że w białostockiej klinice w kolejce do skorzystania z rządowego programu czeka ponad 200 par. Dodał, że dzięki temu, iż program już ruszył, można przeprowadzić szczegółową kwalifikację pacjentów. Jego zdaniem w tym roku z programu w tej klinice będzie mogło skorzystać 400 pacjentów.

Prof. Marian Szamatowicz, prekursor leczenia niepłodności metodą in vitro, ocenił, że obecny program refundacji in vitro "jest pierwszym od lat, konkretnym krokiem pomocy nieszczęśliwym, niepłodnym parom". Jego zdaniem program nie rozwiązuje jednak problemu leczenia niepłodności w Polsce. Według niego problem ten dotyka ok. 25 tys. par rocznie. Jeśli tylu par się nie leczy, to tylko dlatego, że jest bariera finansowa, bo ośrodków leczących niepłodność w Polsce jest wystarczająca liczba - powiedział.

Aby uczestniczyć w programie nie trzeba być małżeństwem

Rządowy program refundacji in vitro będzie działał do 30 czerwca 2016 r. Koszt całego programu to ok. 250 mln zł. Jeden cykl zapłodnienia in vitro został wyceniony przez resort zdrowia na maksymalnie 7,5 tys. zł. Arłukowicz powiedział, że program ma pomóc 15 tys. par. Wyraził nadzieję, że w tym roku uda się pomóc 2 tys. par.

Resort zdrowia wyłonił w konkursie 26 klinik, które będą realizować program od 1 lipca do 30 czerwca przyszłego roku. Na realizację programu w tym czasie przeznaczono ponad 67,3 mln zł.

Para, która chce zakwalifikować się do programu, musi spełnić określone warunki. Z refundowanego zabiegu in vitro będą mogły skorzystać pary, u których stwierdzono bezwzględną przyczynę niepłodności lub udokumentowano nieskuteczne leczenie niepłodności w ciągu ostatniego roku przed zgłoszeniem się do programu.

Finansowane będą maksymalnie trzy próby zapłodnienia in vitro dla jednej pary

Wprowadzono także kryterium wieku dla kobiet: do programu kwalifikowane mogą być kobiety do 40. roku życia. Wykluczone będą natomiast kobiety, które miały problemy z donoszeniem wcześniejszych ciąż. Nie przewidziano także dawstwa komórek jajowych lub plemników od innych osób.

Aby uczestniczyć w programie nie trzeba być małżeństwem, nie określono bowiem statusu prawnego pary, która może wziąć udział w programie.

Finansowane będą maksymalnie trzy próby zapłodnienia in vitro dla jednej pary. Program dopuszcza jednorazowe zapłodnienie maksymalnie sześciu komórek jajowych oraz przeniesienie do macicy jednego zarodka.

Zadaniem klinik uczestniczących w programie będzie zapewnienie kompleksowego dostępu do świadczeń związanych z in vitro. Chodzi m.in. o wszystkie procedury dotyczące przygotowania do pobrania gamet męskich i żeńskich, tworzenie, przechowywanie i zapewnienie bezpieczeństwa zarodków oraz transfer utworzonych zarodków do macicy. Kliniki będą zobowiązane do przestrzegania zasad określonych w programie. MZ podkreśla, że ma to na celu przede wszystkim bezpieczeństwo i wysoki standard wykonywania in vitro.

Dane klinik będą umieszczone w elektronicznym rejestrze. Będą w nim także dane kobiet poddawanych in vitro. Chodzi m.in. o datę zgłoszenia i zakwalifikowania do programu refundacyjnego, informację o niepłodności, liczbie i rodzaju wykonanych badań, liczbie i jakości pobranych gamet, liczbie utworzonych, przeniesionych i przechowywanych zarodków. W rejestrze będą też informacje o powikłaniach związanych ze sztucznym zapłodnieniem oraz dane o liczbie uzyskanych ciąż, ich przebiegu, urodzeniu dziecka i jego stanie zdrowia.

(jad)