Agnes Trawny nie dojechała - ale w Szczytnie i tak odbyła się pierwsza rozprawa o eksmisję rodzin Moskalików i Głowackich ze wsi Narty na Mazurach. Dla Władysławy Głowackiej to dramatyczna sytuacja.

Agnes Trawny urodziła się na Mazurach, ale w 1977 roku wyjechała do Niemiec, zostawiając dom. Zostali w nim zakwaterowani Moskalikowie i Głowaccy, wtedy pracownicy Lasów Państwowych. Trawny odzyskała nieruchomość dopiero niecałe 4 lata temu, wyrokiem Sądu Najwyższego. W ciągu tych niemal 4 lat nie udało jej się porozumieć z obecnymi lokatorami. Próby znalezienia im lokali zastępczych - podejmowane przez gminę oraz Skarb Państwa - kończyły się fiaskiem. Władysław Głowacki twierdzi, że lokale były w fatalnym stanie, a do tego daleko od Nart.

Fiaskiem skończyła się też próba pomocy ze strony gminy Jedwabno, na której terenie leżą Narty. Gmina chciała odkupić od Agnes Trawny sporny dom, Niemka stwierdziła jednak, że sprzeda go jedynie wraz z przyległym lasem - a na to gminy nie było stać.

Jerzy Erlik, pełnomocnik Moskalików i Głowackich, chce teraz uchronić ich przed eksmisją po pierwsze udowadniając, że rodziny łączy z Anges Trawny stosunek najmu, który nie został rozwiązany, a po drugie - że wyjeżdżając, Niemka porzuciła dom.

Zbigniew Moskalik dodaje, że dom po jej wyjeździe był zdewastowany i że to obecni lokatorzy uchronili go przed zawaleniem.

Pełnomocnik Agnes Trawny, mecenas Andrzej Jemielita, odpowiada natomiast, że te zarzuty są nieuzasadnione - i że Agnes Trawny powinna wreszcie mieć możliwość użytkowania swojego domu.

Kolejna rozprawa - 20. października.