Prawdopodobnie silny podmuch wiatru i zła widoczność doprowadziły do katastrofy chińskiego Boeinga 767, lecącego z Pekinu do Pusanu w Korei Południowej - twierdzą przedstawiciele południowokoreańskiego ministerstwa transportu. W katastrofie zginęło co najmniej 115 osób.

Do wypadku doszło wczoraj wcześnie rano. Podczas podchodzenia do lądowania w gęstej mgle i przy ulewnym deszczu samolot zawadził o zbocze góry. Maszyna rozpadła się na kilka części i stanęła w płomieniach. Ze 167 osób, które były na pokładzie Boeinga przeżyło 39. Ratownicy mówią, że to prawdziwy cud. 13 osób uznano za zaginione.

"Myślałem, że samolot będzie lądować, tak jak zapowiedziano. Potem poczułem silne uderzenie i straciłem przytomność. Gdy się ocknąłem, zobaczyłem, że pali się ogon. Po lewej stronie kadłuba była wielka dziura przez którą się wyczołgałem" - mówił jeden z pasażerów. Wśród osób, które przeżyły są między innymi pilot samolotu i jeden z członków załogi. Akcja ratunkowa jest bardzo trudna, nie można użyć ciężkiego sprzętu, ratownicy wspinają się do wraku po stromym zboczu w błocie po kolana.

Na razie udało się odnaleźć jedną z dwóch czarnych skrzynek, tę która rejestruje parametry lotu.

04:50