Czterej górnicy zaginieni po wypadku kopalni węgla w Zachodniej Wirginii zostali znalezieni dziś nad ranem martwi. Łącznie w katastrofie, do której doszło w poniedziałek w Upper Big Branch, zginęło 29 górników. Była to jedna z najtragiczniejszych katastrof górniczych w USA w ostatnich czterdziestu latach.

Ratownicy muszą wydobyć na powierzchnię ciała 22 górników. Wcześniejsze próby nie powiodły się i ratownicy musieli się wycofać z powodu zagrożenia kolejnym wybuchem gazu.

Przyczyny eksplozji, prawdopodobnie metanu, w kopalni nie są na razie znane.

Kopalnia, położona ok.48 km od miasta Charleston - stolicy stanu Wirginia Zachodnia, zatrudnia około 200 górników. Rocznie wydobywa się tu 1,2 mln to węgla. W ciągu ostatnich 12 lat doszło tu do trzech wypadków śmiertelnych.

W zeszłym roku firma kierująca kopalnią, Massey Energy, została ukarana grzywnami w wysokości ponad 382 000 dolarów za systematyczne naruszanie przepisów nakazujących właściwe wentylowanie w celu zapobieżenia gromadzeniu się metanu w zbyt dużych stężeniach.

Wybuch metanu był także przyczyną śmierci 12 górników w pobliskiej kopalni Sago Mine w Wirginii Zachodniej w 2006 r. Po tym wypadku władze stanowe obiecywały zaostrzenie norm bezpieczeństwa pracy, a Kongres uchwalił ustawę nakazującą operatorom kopalni węgla magazynowanie większych zapasów tlenu i powzięcie innych środków prewencyjnych.