Skazani za lincz na razie nie pójdą do więzienia - a ich proces ułaskawieniowy wszedł w ostatni etap. Wiosną sąd apelacyjny skazał trzech braci W. na 4 lata więzienia za zabójstwo w 2005 terroryzującego ich wieś recydywisty.

Natomiast we wrześniu prezydent Lech Kaczyński wszczął proces ułaskawieniowy braci, jak ustaliłem, pod koniec ubiegłego tygodnia do kancelarii prezydenta wpłynęły wszystkie akta sprawy, w tym wymagana w takich przypadkach opinia prokuratora generanego. Teraz wszystko zależy więc już tylko od prezydenta.

A sami bracia W. cały czas przebywają na wolności - i to pomimo, że już dwa tygodnie temu powinni byli stawić się w areszcie. Ale nie przyszli, bo ich obrońcy złożyli wnioski o odroczenie wykonania kary. Dziś sąd pozytywnie rozpatrzył wniosek w przypadku jednego z nich, Tomasza W. Zadecydowała sytuacja materialna jego rodziny.

Tłumaczy obrońca Tomasza W. mecenas Małgorzata Lubieniecka. W przypadku dwóch pozostałych braci sąd przełożył rozpatrzenie wniosku o odroczenie wykonania kary - zadecydował, że muszą zostać zbadani przez biegłego neurologa oraz chirurga.

Tłumaczy ich obrońca mecenas Piotr Afeltowicz. Bracia na razie mogą pozostać w domach.

Mówi rzecznik Sądu Okręgowego w Olsztynie sędzia Waldemar Pałka. Obrońcy skazanych liczą na to, że ich klienci w ogóle nie trafią do więzienia - bo wcześniej prezydent wyda decyzję o ułaskawieniu. Jutro złożą też wniosek o kasację wyroku do Sądu Najwyższego.