Janusz Piechociński odniósł się do informacji, jakoby każdy, kto dostał pracę dzięki partii, musiał płacić PSL 3 proc. ze swojej pensji. "Nikt nikogo w PSL nie zmusza, żeby kandydował albo wpłacał na wybory" - powiedział szef PSL.

Wtorkowa "Gazeta Wyborcza" przytoczyła uchwałę Rady Naczelnej PSL z 25 lipca 2003 r. Określa ona dokładnie, kto ma oddawać partii 3 proc. od swojej pensji. Są w niej też zapisy dyscyplinujące: kto nie odda 3 proc., straci rekomendację Stronnictwa (czyli pracę w urzędzie).

Piechociński: Tu nikt nikogo nie zmusza

Z informacji PAP wynika, że w drodze uchwały Rady z 18 stycznia 2014 r. został też przyjęty obecnie obowiązujący regulamin klubu PSL, w którym jest zapis: "Klub PSL ustala wysokość dobrowolnej składki na potrzeby klubu PSL w wysokości minimum 400 zł od wynagrodzenia miesięcznego brutto każdego posła i senatora".

Piechociński w rozmowie z dziennikarzami przyznał, że sam jako poseł płaci co miesiąc 400 zł. Zaznaczył jednak, że robi to dobrowolnie. Jakbym nie odprowadzał, to najwyżej nie umieszczą mnie na liście wyborczej - podkreślił.

Albo jestem członkiem PSL-u i akceptuję uchwały jego organów, albo nie jestem. Tu nikt nikogo nie zmusza, jak nikt nikogo w PSL-u nie zmusza, żeby kandydował, albo (...) wpłacał na wybory - dodał.

"To absolutnie jest to niedopuszczalne"

Wiceszef PSL Adam Jarubas pytany, czy osoby nie będące członkami partii, które są przez nią rekomendowane na stanowiska, są zmuszane do odprowadzania części zarobków, odpowiedział: "absolutnie tak nie jest".

Nie jest to warunek powołania na stanowisko, haracz 'będziesz płacił, to będziesz powołany'. To jest kwestia dobrowolna - jeśli ktoś ma życzenie - nawet jeśli nie jest członkiem PSL - to w ramach prawa może taką dotację czy składkę zapłacić. Jeśli nie chce, to mu się nic nie stanie - tłumaczył Jarubas.

Dopytywany, czy - jak napisała "GW" - osoby, które nie płacą są ponaglane, wiceszef PSL odpowiedział, że nie wie. Gdyby (ponaglenia) się zdarzały, byłby to sytuacja, którą trzeba wyjaśnić - zaznaczył.

Zdaniem Jarubasa w Stronnictwie panuje pod tym względem pełna dobrowolność. Są też osoby, które przy okazji kampanii wyborczych wpłacają większe kwoty. To jest ich dobrowolna (decyzja). Warto przeglądać od czasu do czasu kampanijne przekazy. Często się okaże, że są to ludzie ze świecznika. To jest dobra wola - tłumaczył.

Jeśliby miało dochodzić do jakiegokolwiek przymusu, to absolutnie jest to niedopuszczalne - dodał.

"Nie ma innej procedury"

Dyrektor zespołu kontroli finansowania partii politycznych i kampanii wyborczych Krzysztof Lorentz powiedział, że PKW może zająć się sprawą uchwały PSL podczas badania rocznego sprawozdania finansowego partii. "Nie ma innej procedury" - podkreślił. Dodał, że PKW na zbadanie sprawozdań ma czas do końca września.

Lorentz zaznaczył, że ze wcześniejszych dokumentów dotyczących gospodarki finansowej PSL nie wynikało, że ta partia stosuje tego rodzaju procedury.

Rzecznik PSL Krzysztof Kosiński wyjaśniał we wtorkowej "GW", że pieniądze uzyskane dzięki stosowaniu uchwały nie są księgowane osobno, lecz zalicza się je do darowizn, które partia dostaje na cele statutowe. To w sumie 2 mln zł rocznie. Kosiński zapewnia, że wpłaty są dobrowolne.