Wczoraj prokuratorzy postawili Jerzemu B. zarzuty - dziś normalnie przyszedł do pracy. Śledczy zarzucają prezydentowi Łomży niedopełnienie obowiązków i przekroczenie uprawnień. Powód - w 2005 roku miasto bez przetargu wydzierżawiło jedną z działek. Później, również bez przetargu, oddało ją dzierżawcy w wieczyste użytkowanie. Mieszkańcy Łomży są zgodni - prezydent nie powinien zostawać na stanowisku.

Również prokuratura zadecydowała, że prezydent Łomży powinien zostać zawieszony w obowiązkach, ale to postanowienie nie jest prawomocne, a Jerzy B. zapowiada, że będzie się od niego odwoływał. Przekonuje też, że zarzuty są bezzasadne, bo po pierwsze proces wyboru dzierżawcy działki przebiegał jawnie, przy udziale rady miasta, a po drugie - miasto na tym wyborze dobrze zarabia.

W przyszłym tygodniu na specjalnej sesji na zebrać się rada miasta - zażądali tego radni z opozycji. Jednak nawet oni na razie nie składają wniosku o rozpisanie referendum w sprawie odwołania prezydenta.