Rośnie napięcie w Paryżu. W pierwszej turze Komorowski wyprzedził tam Kaczyńskiego tylko 113 głosami. Dzisiaj chętnych do głosowania było we francuskiej stolicy aż o jedną czwartą więcej. "Trzeba ratować Polskę!" - podkreślało wielu wyborców pod Instytutem Polskim w Paryżu, gdzie odbywało się głosowanie.
Dla jednych oznaczało to jednak głosowanie na Jarosława Kaczyńskiego, dla innych - na Bronisława Komorowskiego. Przed Instytutem toczyły się gorące dyskusje. Głosowałem na Kaczyńskiego. On robi, to co mówi. Chce, by Polska się podniosła! - powiedział korespondentowi RMF FM Markowi Gładyszowi mieszkający we Francji młody Polak. Usłyszała to turystka z Torunia. A ja głosowałam na Komorowskiego, by ratować Polskę, bo w przeciwieństwie do tego pana mieszkam w ojczyźnie - podkreśliła z naciskiem.
Głosowałam na Kaczyńskiego, bo tylko on będzie mógł odkryć tajemnice wypadku pod Smoleńskiem. Rząd jest za bardzo opieszały - wyjaśniła elegancka kobieta. Jarosław Kaczyński wykorzystał moment śmierci swego brata i chciałby w ten sposób zdobyć władze. Nie podoba mi się to - skomentował stojący niedaleko mężczyzna.