Na palcach jednej ręki można policzyć łodzian, którzy są zainteresowani bezpieczeństwem swoich dzieci w drodze do szkoły. Tylko trzy zgłoszenia, dotyczące szkół, odebrali policjanci drogówki, w ciągu kilku godzin specjalnego dyżuru.

Te dane są co najmniej zastanawiające. Czy to oznacza, że w mieście wokół szkół jest już tak bezpiecznie? A może rodzice są zbyt leniwi, żeby wybrać się do Sekcji Ruchu Drogowego? Czy tak dużo wysiłku kosztuje wykonanie jednego telefonu? Taka możliwość zgłaszania swoich uwag też istniała. Być może brak tu zwyczajnej, ale jakże rzadko obserwowanej w naszym społeczeństwie, postawy obywatelskiej. Możliwe, że rodzice nie wierzą, że ich głos może coś zmienić, a jeśli już to na zmiany trzeba będzie długo czekać.

Kiedy jednak podjechałam pod Szkołę Podstawową nr 91 przy ulicy Kasprzaka okazało się, że wcale nie jest tak dobrze. Potrzebne jest nie tylko drugie, oznakowane przejście bliżej placówki, ale także druga „zebra” na ulicy Okrzei. Przez tę uliczkę codziennie przechodzą dzieci, które wracają do domu, a jezdnia jest na tyłach szkoły, od strony boiska. W ten sposób uczniowie skracają sobie powrót do domu, a najbliższe pasy są na światłach – tak daleko żadne dziecko nie idzie, skoro ma swój blok po drugiej stronie ulicy.

Na mapie poniżej zobaczysz szkoły, gdzie rodzice zgłosili policji swoje uwagi, dotyczące bezpieczeństwa. Dla porównania dodam, że w Łodzi jest ponad 200 szkół podstawowych.

A teraz jeszcze spojrzenie na ruchliwą ulicę oczyma dziecka.

To tylko przykład jednej szkoły, a przecież wiadomo, że nigdy nie jest tak dobrze, żeby nie można było czegoś poprawić.