100 tys. złotych odszkodowania domaga się mieszkaniec Pelpina na Pomorzu, któremu po operacji 13 lat temu w głowie pozostawiono igłę. Mężczyzna zorientował, że ma w głowie obce ciało, dopiero 5 lat po zabiegu. Wczoraj zakończył się proces, który mężczyzna wytoczył wojewodzie pomorskiemu. Wyrok zostanie ogłoszony 11 czerwca.

13 lat temu, po wypadku Wojciech Lewandowski przeszedł bardzo skomplikowaną operację w Akademii Medycznej w Gdańsku. Lekarze wykonali mu trepanację czaszki. Operacja się udała i o wszystkim można byłoby zapomnieć, gdyby nie jeden istotny fakt: ktoś zostawił w głowie pacjenta około 4-centymetrową igłę chirurgiczną.

Mężczyzna dowiedział się o tym dopiero 5 lat po zabiegu. Poszkodowany twierdzi, że chciał usunąć igłę, jednak nikt nie podjął się wykonania zabiegu. Wyjściem byłaby operacja w prywatnej klinice, na to jednak Lewandowskiego nie stać.

Sprawa trafiła więc do sądu. Lewandowski w procesie cywilnym pozwał urząd wojewódzki, któremu podlegają szpitale. Zakończony dziś proces ciągnął się ponad 3 lata. Sprawa trwała tak długo m.in. dlatego, że pełnomocnik wojewody próbował podważyć wpływ igły na zdrowie mężczyzny i sąd wysyłał Lewandowskiego na kolejne badania.

Od 1989 r. mieszkaniec Pelplina jest na rencie inwalidzkiej.

foto Robert Gusta RMF Sopot

08:40