Formalnie podlega ministrowi zdrowia, nieformalnie mówi się, że to minister bez niego może niewiele - mowa o prezesie Narodowego Funduszu Zdrowia, Aleksandrze Naumanie. Na tę nominację nie chciał się zgodzić Marek Balicki – musiał zrezygnować z ministerialnej teki. Co powoduje, że za NFZ "warto umierać"?

Najważniejszym powodem wydaje się być władza szefa Funduszu, który dysponuje ogromnymi środkami – 30 mld zł. Dla porównania: Ministerstwo Zdrowia ma w swojej kasie 10-krotnie mniejszą sumę.

Prezes Funduszu ma także niemal nieograniczoną władzę nad pieniędzmi i może wydawać je swobodnie. Wiadomo, że dla wszystkich nie wystarczy, dlatego decyzje Aleksandra Naumana i jego najbliższych współpracowników będą określać „być albo nie być” nie tylko placówek służby zdrowia, ale także

wszystkich firm, które świadczą usługi na ich rzecz: dostawców leków, sprzętu medycznego, żywności itd.

Ta swoboda działania i uznaniowość – według opozycji – pozwoli na utworzenie nieformalnej sieci szpitali: ci którzy dostaną pieniądze z NFZ przetrwają, reszta ma na to nikłe szanse.

13:15