Izba Kontroli Nadzwyczajnej Sądu mimo że nie powołano ani jednego jej sędziego - zacznie jednak orzekanie w pilnych sprawach. Powołana ustawą, która weszła w życie 3 kwietnia nowa izba SN za kilka miesięcy może też mieć swoje lokum - w siedzibie warszawskiego Sądu Okręgowego przy ul. Ogrodowej.


Czekać już nie można


Nowo powołana izba nie tylko może, ale wręcz musi zacząć orzekanie, bo już trafiło do niej 35 spraw. To, że powołane do wskazania i mianowania jej sędziów KRS i Prezydent nie obsadzili w niej etatów nie może mieć na to wpływu. Nowa ustawa nie zdjęła z sądu obowiązku wydawania orzeczeń, a część z nich objęta jest sztywnymi terminami, których niedochowanie byłoby niedopuszczalne. Nie ma żadnego sędziego, który mógłby tam orzekać zgodnie z przeznaczeniem - podsumowuje dość dziwaczną sytuację rzecznik SN Michał Laskowski. Mając jednak świadomość upływu czasu na ostatnim posiedzeniu kolegium sądu podjęto decyzje, które umożliwiają działanie nieobsadzonej izby przez rodzaj "obejścia" tego problemu.


Wydział nieistniejącej izby

W środę został stworzony Wydział I Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Dzięki temu można już rejestrować wpływające do niej sprawy i nadawać im bieg, np. wyznaczając terminy posiedzeń i składy orzekające. Pani prezes delegowała już do tego wydziału jedną panią sędzię. Będzie też delegowała kolejne składy rozstrzygające, no i rozpocznie się normalne rozpoznawanie tych spraw - mówi sędzia Michał Laskowski, dodając, że ze względów proceduralnych inaczej się napływających do SN spraw załatwiać nie da.

Akurat Izba Kontroli Nadzwyczajnej ma w swoich kompetencjach rozpatrywanie skarg na przewlekłość postępowań, a te są objęte sztywnym terminem wydania orzeczeń - nie może to nastąpić później niż dwa miesiące od daty wpłynięcia takiej skargi.

Z powodu zmian ustawowych i wywołanych nimi problemów organizacyjnych już osiem takich skarg przekroczyło ten termin.

Siedziba Izby - poza gmachem SN

Sąd Najwyższy od kilku tygodni poszukuje też odpowiedniego lokalu dla nowej izby. W budynku SN przy pl. Krasińskich nie ma dla niej miejsca, dlatego przez agencje nieruchomości szukano pomieszczeń, w których mogłaby urzędować. Na początku maja sąd poznał propozycje: Tych ofert było 47 - mówi sędzia Laskowski - Część dotyczyła jednak obiektów, których jeszcze nie ma i które dopiero mają powstać. Oferty dotyczyły też lokali w bardzo różnym stanie technicznym i w bardzo różnych lokalizacjach, i w mieście i nawet poza miastem.

Sąd chciał, żeby siedziba nowej izby była autonomiczna, czyli nie była częścią budynku czy przestrzeni biurowej, a raczej osobnym gmachem. Istotne były też zachowanie powagi urzędu, dojazd i względy bezpieczeństwa. Spośród 47 zaproponowanych lokalizacji tylko kilka spełniło te oczekiwania.

Powrót na Ogrodową?

Już po ich zebraniu pojawiła się jednak możliwość ulokowania Izby Kontroli Nadzwyczajnej SN w gmachu warszawskiego Sądu Okręgowego, w części budynków sądowych od strony ul. Ogrodowej. Pod koniec lipca wyprowadza się stamtąd sąd dla Warszawy Pragi, a licząca 8 tys. metrów kwadratowych dostosowana do potrzeb sądów przestrzeń będzie jedynie wymagała prac adaptacyjnych i remontowych. 

Jeśli wszystko zgodnie z planem się ułoży, czyli ten sąd się wyprowadzi, to izba będzie mogła rozpocząć tam prace, a pewnie będzie to praca w warunkach takich trochę remontowych - przewiduje rzecznik SN, przypominając też, że to właśnie tam, przed oddaniem do użytku obecnej siedziby mieścił się kiedyś Sąd Najwyższy.

Taniej i przyszłościowo

Siedziba przy Ogrodowej będzie też znacznie tańsza, bo będzie jedynie użyczona przez Sąd Okręgowy, nie będzie więc potrzeby jej kupowania bądź opłacania kosztów wynajmu.

Dziś Ogrodowa ma najpoważniejsze szanse. Między sądami trwają właśnie uzgodnienia, dotyczące szczegółów. Możliwe, że decyzje ostateczne zapadną jeszcze w maju, choć do przeprowadzenia się tam części SN dojdzie najwcześniej jesienią.

Nie jest jasne, gdzie i od kiedy będzie mieć swoją siedzibę druga z nowo powołanych izb Sądu Najwyższego. Być może także trafi na Ogrodową, jednak według nowej ustawy Izba Dyscyplinarna jest niemal niezależna od SN - dysponuje własnym budżetem, a o lokalizacji i wszystkich jej działaniach może decydować tylko jej prezes. Prezesa na razie jednak nie ma, podobnie jak nie ma w niej ani jednego sędziego.