Im bardziej rząd angażuje się w zwalczanie Tadeusza Rydzyka, tym Tadeusz Rydzyk silniejszy a rząd śmieszniejszy. Kiedy tylko przeczytałem na twitterze wpis szefa MSZ "Ojciec Dyrektor przekracza granice. Zakony podlegają bezpośrednio Rzymowi. Państwo polskie zareaguje", miałem poczucie zbliżającej się burzy.

Po słowach premiera, który bagatelizował znaczenie wypowiedzi księdza, przyznając mu prawo do gadania głupot sądziłem jednak, że rządowi wrócił rozsądek i postrzeganie zjawisk z właściwą dla nich miarą.

Potem jednak okazało się, że rząd skierował jednak w sprawie wypowiedzi Tadeusza Rydzyka notę do Watykanu. No i burza rzeczywiście nastąpiła.

Nie zastanawiam się, czemu rząd przyznając obywatelowi prawo do gadania głupot jednocześnie sam robi głupoty. Też ma prawo.

Zastanawiam się raczej, czy notę w sprawie zachowania swojego obywatela wysłał do Watykanu rząd polski w osobach premiera Tuska i szefa dyplomacji Sikorskiego, czy panowie Tusk i Sikorski wystąpili tym razem w roli przewodniczącego i wiceprzewodniczącego Platformy Obywatelskiej, czasowo pełniących role członków rządu.

Chciałbym nie mieć w tej sprawie wątpliwości, ale jakoś mam...

A jeśli już o tym mowa; jeśli miarą medialnej skuteczności polityków jest poprawianie wizerunku własnego, a umniejszanie wizerunku przeciwników politycznych, to premier Tusk i minister Sikorski zrobili dokładnie wszystko, żeby strzelić sobie w stopę. Sikorski zapowiedział niezbyt rozumny krok, Tusk go wstępnie zdezawuował, a potem obaj ten krok jednak uczynili. Rozwlekle i niewiele wyjaśniając z wydarzenia o zasięgu kilkudziesięciu osób na kameralnym spotkaniu w Brukseli na własne życzenie zrobili problem na skalę międzynarodową, że o gigantycznym rezonansie w kraju nie wspomnę.

Ciekawe, czy są z tego zadowoleni?