Moje państwo postanowiło się ostatecznie zbłaźnić. Chcąc zatrzymać za kratami pedofila-mordercę stosuje absurdalne sztuczki, którymi samo pogrąża swoich funkcjonariuszy. Mając do wyboru kompromitację lub wypuszczenie Mariusza T. z więzienia, wybrało kompromitację.

A Mariusza T. I tak będzie musiało wypuścić.

Wczoraj dyrektor więzienia zawiadomił prokuraturę o znalezieniu w celi pedofila-zabójcy materiałów o charakterze pornografii pedofilskiej i szczątków ludzkich.

Dziś prokuratura odmówiła wszczęcia w tej sprawie postępowania, uznając, że rysunki skazanego i przekazane jej zdjęcia nie mają charakteru pornograficznego. Co do szczątków kostnych zaś - chodzi zapewne o zęby.

Adwokat skazanego wyjaśnił, że w istocie, chodzi o zęby, które wypadły Mariuszowi T. podczas odsiadki, a które "trzymał sobie w celi". A zdjęcia pochodziły z młodości skazanego, kiedy był na koloniach, i przedstawiały skazanego z jego matką.

Chwilę później rzecznik Sądu Apelacyjnego, który miał dziś rozpatrzyć zażalenie dyrektora więzienia na zastosowane wobec skazanego zabezpieczenie, oświadczył, że sąd zrobiłby to, gdyby otrzymał... akta sprawy. Chodzi o zażalenie na decyzję sądu z ubiegłego czwartku, kiedy ten nie poparł wniosku dyrektora o izolowanie Mariusza T. Przygotowywano je już w czwartek i piątek, wysłano jednak dopiero wczoraj, w poniedziałek. Ale dziś, we wtorek po południu, kiedy Sąd Apelacyjny był gotów na jego rozpatrzenie - wciąż jeszcze w sądzie nie było niezbędnych akt.

Uznanie tego zażalenia było ostatnią znaną prawu możliwością zatrzymania Mariusza T. za kratami.

Wszystko to składa się pewnie na starannie opracowany plan, który ma nie dopuścić do tego, by człowiek, zagrażający bezpieczeństwu obywateli chodził wolny po odsiedzeniu kary.

Na razie jednak państwo nie ma żadnej podstawy, by przetrzymywać go za kratami, a jednak Mariusz T. nadal siedzi.

Państwo ma za to dyrektora zakładu karnego, który być może sam powinien trafić na leczenie, skoro za materiały pornograficzne uznaje osobiste zdjęcia z kolonii z matką, rysunki skazanego, dla którego rysowanie jest terapią, i zęby, które mu wypadły w więzieniu. Dyrektora, który doniesienie o swoich podejrzeniach potrafił dostarczyć do prokuratury po kilku godzinach od przeszukania celi, ale tworzone od czwartku zażalenie do sądu skierował dopiero w przeddzień jego rozpatrzenia.

Państwo ma też ministra sprawiedliwości, który nie dalej jak wczoraj oświadczył publicznie, że znaleziska tej rewizji związane są z przestępstwami, jakie Mariusz T. popełniał, i wzmacniają stanowisko, zawarte w niedostarczonym zażaleniu.

I jego zastępcę, z najwyższym szacunkiem odnoszącego się do bezskutecznych działań dyrektora więzienia.

Państwo prawdopodobnie wciąż ma jakiś plan. Po fiasku planów A, B i C, także kolejne - D, E i F.

Nie jestem jednak pewien, czy nie prostsze byłoby zrobienie tego, co nakazał już sąd: objęcie wypuszczonego na wolność Mariusza T. ścisłą kontrolą operacyjną policji.

Panowie ministrowie i dyrektorzy, nie kombinujcie już.

To Wam nie wychodzi.