Wszyscy już porzucili rozważanie wprowadzenia stanu klęski żywiołowej - bo to niepotrzebne ograniczenie praw obywatelskich. A nie jest ograniczaniem tych praw konieczność głosowania w miejscach, które dotknęła powódź?

Wybory za 26 dni. Według specjalistów, opadanie poziomu wód w najciężej dotkniętych powodzią rejonach może potrwać trzy tygodnie. Popracujmy wyobraźnią - jak będą się odnosić do aktu wyborczego ofiary powodzi? Czy przeprowadzenie wyborów będzie tam w ogóle możliwe? I czy godzi się zmuszać wyborców do robienia czegoś na siłę, tylko dlatego, że dyktuje to polityczna kalkulacja?

Kiedy woda opadnie, trzeba się będzie zająć sprzątaniem. Rosnąca temperatura grozi epidemią, wywołaną nieczystościami, jakie niesie powodziowa fala - z wypłukanych magazynów, cmentarzy, stacji benzynowych, szamb... Komisje wyborcze często urządzane są w szkołach - dziś mieszkają w nich osoby, które utraciły w powodzi nierzadko wszystko, co miały. W wielu miejscach nie ma prądu, kłopot stanowi zaopatrzenie w żywność - czy to nie jest wystarczający powód, żeby nie bacząc na politykę - rozważyć przełożenie wyborów?

Kiedy o stanie klęski żywiołowej rozmawiałem z konstytucjonalistami, prof. Piotrem Winczorkiem i prof. Markiem Chmajem, uświadomiłem sobie, do czego potrzebnych jest 90 dni zakazu organizowania wyborów po stanie klęski na jakims terenie. Ano po to, by życie zdołało wrócić do normalności. By wyborcy odzyskali spokój ducha, by administracja wypełniała swoje zwykłe zadania, by mogła tam trwać kampania wyborcza, by wybory po prostu mogły się odbyć w warunkach takich, jak w innych rejonach.

Czy można mówić o spełnieniu tych warunków w zalanej w 90% gminie Wilków, skąd woda nie spłynie jeszcze przez co najmniej tydzień?

I jeszcze jedno: pamiętamy wszyscy opóźnianie się podania wstępnych sondaży wyborczych - tylko dlatego, że w jakiejś jednej komisji wyborczej coś poszło nie tak. Powód jest prosty - bo wynik głosowania w tej gminie mógłby zaważyć na całym wyniku wyborów.

Czy można powiedzieć, że zajęci sprzątaniem i odbudową mieszkańcy Wilkowa, mogą głosować tak jak ci, których powódź nie dotknęła? Czy ich sytuacja w gruncie rzeczy nie oznacza, że nie mogą normalnie gosować?

Wybory są aktem zapewniającym równość wszystkim uprawnionym. Jeśli odbędą się 20 czerwca, raczej nie wszyscy będą mieli równe warunki do głosowania.

Stanu klęski żywiołowej rząd nie ogłosi. Klęskę jednak mamy.

Czy to, że nie została ogłoszona jako stan - usprawiedliwia jej nie dostrzeganie?