"Każde wybory mają takiego czarnego konia. Tym razem może nim być Krzysztof Stanowski i bardzo mnie to cieszy. On buszuje w ogródku prawicy i skrajnej prawicy. Do ogródka szeroko rozumianej Lewicy nie wejdzie" - mówił w Popołudniowej rozmowie w RMF FM poseł Tomasz Trela.
Na początku Rozmowy Marek Tejchman zapytał o koncepcję Rafała Trzaskowskiego, który chciałby zmian w przyznawaniu świadczeń 800 plus dla obywateli Ukrainy. Zdaniem Treli, takie pomysły są typowe dla okresu kampanijnego.
Na razie ta propozycja nie jest rozpatrywana - mówił i dodał: Myślę, że wyścig o prawicowego wyborcę przybiera taką formę... Żeby to się źle nie skończyło.
Lewica nie będzie brała udziału w bijatyce między Trzaskowskim i Nawrockim. Mamy plan i koncepcję programową i nie będziemy tego zmieniać - zaznaczył poseł.
Emocje budzi tzw. ustawa incydentalna. Według projektu o ważności wyborów miałoby rozstrzygać 15 najstarszych stażem sędziów Sądu Najwyższego. Lewica nie poprze tej ustawy.
My uważamy, że incydentalne rzeczy nie powinny się wydarzyć. Incydentalność jest zawsze gorsza niż systemowość. Powinna się wydarzyć duża reforma SN i taki projekt powinien przedstawić minister sprawiedliwości a nie grupa posłów - mówił Trela.
Jak mówi poseł, nie należy "popadać w paranoję" z powodu zbliżających się wyborów prezydenckich. Trela jest przekonany, że wybory odbędą się zgodnie ze standardami demokratycznymi. Proces wyborczy jest na każdym etapie weryfikowany - podkreślił.
Na stwierdzenie prowadzącego, że wybory mogą zostać zakwestionowane, z powodu niewypłacenia środków dla PiS za kampanię parlamentarną, poseł Lewicy odpowiedział: Minister Domański zrobił bardzo słusznie. PKW napisała jedno w pierwszym paragrafie, a potem zanegowała to w drugim. Jeśli PKW zatwierdza sprawozdanie, niech napisze to carte blanche. Ja bym PiS-owi złamanego grosza nie wypłacił za to, co robił w kampanii.