Kolejne dwie reprezentacje po sporych męczarniach awansowały do ćwierćfinału mistrzostw świata. Argentyna wbiła gola Szwajcarom dopiero w 117. minucie. Belgowie i Amerykanie też strzelali dopiero w dogrywce. Belgia wygrała 2:1. Gdzieś w cieniu boiskowych wydarzeń z futbolem żegna się trener Szwajcarów, Niemiec Ottmar Hitzfeld.

Już jakiś czas temu 65-letni szkoleniowiec zapowiadał, że po mundialu odejdzie na sportową emeryturę. Mało brakowało, by potyczka z Argentyną nie była ostatnią w karierze Hitzfelda. Argentyńczycy pokonali jego Szwajcarię 1:0 po ogromnych męczarniach. W 117. minucie trafił Angel Di Maria, a chwilę później Blerim Dzemaili uderzył głową w słupek. Szwajcarzy byli o włos od doprowadzenia do karnych. Nie udało się. Pożegnanie Hitzfelda z zawodem miało więc gorzki smak. Nie sposób nie wspomnieć tu innej porażki niemieckiego trenera: w 1999 roku prowadzony przez niego Bayern Monachium przegrał w pamiętnym finale Ligi Mistrzów z Manchesterem United 1:2.

Kariera Hitzfelda to jednak przede wszystkim sukcesy. Tytuły mistrza Niemiec z Bayernem Monachium - łącznie 5. Do tego dwa mistrzostwa z Borussią Dortmund jeszcze w latach 90. Z oboma niemieckimi klubami Hitzfeld wygrał też Ligę Mistrzów - w 1997 roku z Borussią i w 2001 roku z Bayernem.

Szwajcaria była bez wątpienia jego drugim domem. Grał tam jako piłkarz, pracował jako trener. Z pewnością to jeden z najlepszych szkoleniowców swojego pokolenia. Ciekawe, jak Szwajcaria będzie sobie radzić pod wodzą nowego selekcjonera. Drużynę mają całkiem niezłą. Niebawem przekonają się o tym biało-czerwoni. Mamy w tym roku zagrać przecież towarzysko z Helwetami.

O Argentynie nie będę się rozwodził. Na mundialu na razie są bardzo, bardzo przeciętni. Rozkręcają się za to Belgowie. Pokonali USA po dogrywce 2:1, ale gdyby nie fenomenalny Tim Howard, mecz mógł się zakończyć w regulaminowym czasie gry. Teraz De Bruine, Lukaku, Origi czy Hazard powalczą właśnie z drużyną Albicelestes. To będzie bardzo ciekawy mecz i naprawdę trudno już dziś zakładać, że zobaczymy Leo Messiego w półfinale.