Kuba Wasiak napisał kilka dni temu tekst pod tytułem "Ćwierćfinały są najpiękniejsze" i powiem Wam, Kuba miał 100 %, a nawet 200 % racji, Mam jednak nadzieję, że poziom adrenaliny podczas półfinałów będzie równie wysoki.

To były cztery zupełnie inne mecze. A każdy na swój sposób interesujący, każdy na swój sposób zapadający w pamięć. Z meczu Urugwaju z Ghaną zapamiętamy zmarnowanego karnego w wykonaniu Asamoaha Gyana i bramkarskie zagranie Luisa Suareza. Sam mecz może nie porywał, ale końcówka dogrywki zapadnie w kibicowską pamięć.

Brazylia do przerwy tłamsiła Holandię niemiłosiernie. Nie swoim artyzmem a siłą. Po przerwie coś się rozsypało - samobój Felipe Melo - nie wiem czemu uznany w końcu za trafienie Sneijdera, potem czerwona kartka dla tego piłkarza i drugi gol Holendrów. Felipe Melo też będzie za ten mecz pamiętany - szczególnie w ojczyźnie... raczej mało przychylnie.

Niemcy niszczący nieporadną Argentynę. To też będzie element piłkarskiej historii. Zagubiony Messi, nieporadny Tevez. Obok Klose, Schweinsteiger, Ozil, Podolski - wszystko perfekcyjnie zorganizowane.

Niemal płaczący Maradona i spokojny, opanowany Loew. Sunące jeden za drugim niemieckie ataki i niebiesko-biali statyści z Ameryki Południowej. Tak to wyglądało.

Wreszcie Paragwaj - Hiszpania. Nudy przez godzinę, ale te karne... Najpierw faul Gerara Pique. Cardozo jednak nie pokonał Casillasa. Atak Hiszpanów... karny, a przecież kibice jeszcze nie ochłonęli po poprzednim. Faulowany Villa,więc strzela Xabi Alonso. Trafia, ale sędzia Bartes z Gwatemali zarządza powtórkę i tym razem broni Villar. Trzy jedenastki w dwie minuty - nie będziemy tego wspominać? Myślę, że będziemy... Nawet gol dla Hiszpanów - słupek, dobija Villa - od słupka... i jakoś się ta piłka wtoczyła, choć "tańczyła" chwilę na linii.

Mieliśmy cztery zupełnie inne scenariusze, ale każdy z nich miał momenty, które powodują, że z RPA wywieziemy coś więcej niż tylko wspomnienie bzyczącej wuwuzeli. To były bardzo emocjonujące dwa dni.